- Skontaktuję się z Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Obrony Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych, ponieważ w gminie Waganiec mamy podobny problem z mieszkańcami, którzy przeprowadzili się z miasta na wieś - stwierdził rolnik, który zamierza z kolegami zaprotestować w taki sposób jak zrobili, to gospodarze z Dobrcza.
W miniony piątek na ciągnikach i maszynach ustawionych niedaleko UG w Dobrczu zawieszono transparenty. Napisano na nich m.in.: „Stop kurniki, obory, chlewnie? Wracaj do miasta!”, „Uchodźco z miasta wybrałeś wieś a rolników masz gdzieś!”, „My przestaniemy produkować, a wy polskie konsumować”. Tutaj zdjęcia
Rolnicy wyjaśnili, że powołali stowarzyszenie, które zajmie się m.in. wypracowaniem zasad współżycia mieszkańców wsi. - Cieszę się, że wreszcie ktoś mówi o tym głośno - uważa gospodarz z pow. toruńskiego. - Moimi sąsiadami są byli mieszkańcy miasta, którzy narzekają na to, że mój ciągnik rozjeżdża im drogę. Tłumaczę, że nie przefrunę na pola, ale oni i tak mają pretensje. Chociaż nie wszyscy są tacy! Z niektórymi napływowymi nawet się zaprzyjaźniłem.
- Sąsiedzi mojego kuzyna ciągle go straszą, że zadzwonią na policję, bo maszyny są za głośne, z chlewni śmierdzi, a kury uciekły na drogę i „stwarzają zagrożenie w ruchu” - mówi rolnik z ok. Grudziądza. - Jemu aż się odechciało pracy na roli.
- Rozumiem rozgoryczenie rolników, bo nie można im utrudniać pracy - mówi mieszkanka pow. świeckiego. - Ale nie wszyscy są święci. Znam takich, którzy zachowują się, jakby byli panami świata. Jeden z nich od kilku lat odstrasza dziki niszczące jego kukurydzę przy użyciu działek hukowych. Nie przejmuje się skargami sąsiadów, więc następnym razem wezwą policję.
- U nas napływowych nazywają przybłędami - twierdzi mieszkaniec gm. Koronowo. - To także dotyczy mnie i nie pomaga w nawiązaniu dobrych relacji!
- Warto na bieżąco rozwiązywać konflikty - uważa były rolnik, dziś mieszkający w Bydgoszczy. - No i w każdej gminie opracować jasne zasady współżycia.