https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy już osom niestraszni. Teraz obowiązek usuwania owadzich gniazd spoczywa głównie na właścicielach

(RAV)
sxc
Nawet 160 tys. zł rocznie kosztowała nas walka strażaków z osami. Kosztowała, bo teraz nie można już wzywać ich do usuwania owadzich gniazd. Z wyjątkiem sytuacji gdy zagrażają one dzieciom lub osobom ograniczonym ruchowo.

Teoretycznie straż pożarna nigdy nie miała obowiązku usuwać gniazd czy kokonów os i szerszeni. - Jednak mamy w ustawie likwidację miejscowych zagrożeń, która jest tak szerokim pojęciem, że podciągano pod nią także walkę z owadami - zauważa Jarosław Umiński, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.

W efekcie strażacy byli wzywani nie tylko do usuwania gniazd z miejsc publicznych, ale także z prywatnych domów czy nawet działkowych altanek. Rocznie przeprowadzali takich interwencji 500- 800. - Co roku aktywność owadów jest zmienna, stąd ta różnica - tłumaczy rzecznik.

Nigdy nie było tajemnicą, że walka z owadami nie do końca odpowiada strażakom. Po pierwsze ze względu na koszty. Jeden wyjazd to 150-200 zł, a więc samo usuwanie gniazd w Bydgoszczy i okolicach kosztowała rocznie nawet 160 tys. zł. - Do tego każda taka interwencja powoduje, że wóz bojowy i kilku strażaków jest wyłączonych z działania w razie jakichś poważniejszych zdarzeń - uświadamia Jarosław Umiński.

Do tych samych wniosków najwyraźniej doszedł Komendant Główny PSP i niedawno wydał "zasady postępowania podczas interwencji prowadzonych w związku ze zgłoszeniem wystąpienia zagrożeń od rojów lub gniazd owadów błonkoskrzydłych".

Ściśle określa ona przypadki, w których strażacy są zobowiązani interweniować. - Dotyczy to obecności gniazd w miejscach użyteczności publicznej, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, w których przebywają dzieci (przedszkola, szkoły itp. - red.) lub osoby ograniczone ruchowo (szpitale, domy starców - red.) - wskazuje rzecznik bydgoskich strażaków. - W innych przypadkach zarządca budynku zobowiązany jest usunąć gniazdo we własnym zakresie, najlepiej wzywając specjalistyczną firmę. Podobnie w przypadkach, kiedy dostęp do gniazda jest utrudniony.

Na terenie Bydgoszczy działa kilka firm dezynsekcyjnych. Za pozbycie się owadów liczą 100-150 zł. - W zależności od odległości od naszej siedziby, ilości gniazd i ich wielkości oraz tego jak trudno się do nich dostać - wyjaśnia pracowniczka jednej z nich.

Na razie zwiększonego popytu na takie usługi nie ma.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

D
Duduś

Wymieniony w artykule obowiązek usuwania gniazd przez właścicieli nieruchomości nie został poparty żadnym przepisem prawnym. Czy mógłby ktoś taki przepis wskazać, bo może wogóle nie ma?

u
usia
A może tak " Straż Miejska" trochę pomoże . A nie chodzą po rynku i trzepiają się " śmieszne" pietruszki!
J
Jolcia
Ciekawe czy też byś był tak pisał jakby palił ci się dom a strażacy zajęci walką z kokonikiem na działce, nie przesadzajcie, w Tesco jest fajna armatka na takie kokony, bez problemu pozbyć się można os, koszt to 12,00 zł a nie odciąganie całej ekipy od poważnych zagrożeń
A
Ania
W telewizji widziałąm program w którym strażak mówił, że te kokony owadów trzeba pozostawić fachowcom i samemu się za ich usuwanie nie zabierać. Teraz czytam co innego. Jak jest naprawdę? Przyjadą czy nie- strażacy na moje zgłoszenie ?
G
Gość
Walek - 5/5 niestety. Podpisuje sie pod tym co napisales.
W
Walek
Lekarz na dyżurze nie przyjmie konającego pacjenta, policjant nie przyjmie zgłoszenia o napaści a teraz ostatnia slużba- dotąd myślałem,ze najlepsza- uchyla się od roboty. Ot- po prostu nie przyjmie zgłoszenia o zagrożeniu. Czy w tym kraju juz do końca kazdy bedzie olewał swoja pracę pomimo tego, ze otrzymuje za jej wykonywanie pieniądze?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska