Była środa, godz. 21.15, gdy sąsiedzi zaalarmowali straż, że pali się willa przy ul. Klonowej w Czersku. Zgłoszenie, niestety, się potwierdziło. Zdziwienie budził natomiast fakt, że pożar pojawił się w całkiem nowym domu.
Przeczytaj także: Pożar we Włocławku. Dwie osoby nie żyją [zdjęcia, wideo]
Jak to możliwe? Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w łazience na poddaszu. Pech chciał, że gospodarzy akurat nie było w domu. - Cóż, pożar nie wybiera - mówi Andrzej Kuchenbecker, komendant czerskiej OSP. - Nie jest powiedziane, że do takich pożarów dochodzi tylko w starych budynkach. Jak widać, równie dobrze takie nieszczęścia mogą zdarzyć się w całkiem nowych.
Strażacy musieli szybko dostać się do domu. Nie mieli kluczy, ale znaleźli rozwiązanie. Gdyby z "włamaniem" czekali dłużej, bezradnie patrzyliby na rozwijający się pożar. - Działaliśmy z zewnątrz, z drabiny, ale konieczne było także dostanie się do środka budynku - mówi "Pomorskiej" Kuchenbecker.
Źródło ognia było w łazience. Strażacy musieli wyciąć część konstrukcji dachu, który objęty był pożarem. Jakie są straty? Spore - zniszczeniu uległo 10 metrów kw. dachu i łazienka. Szacowane są na 100 tys. zł. W akcji wzięło udział trzy zastępy straży z Czerska, po jednym z Malachina i Rytla oraz dwa z Chojnic.
Czytaj e-wydanie »