Za oknem gorąco, słońce w pełni, a kierowcy jeżdżą z włączonymi światłami. Taki obrazek na szosie widzimy coraz częściej. Przyznać trzeba, że jest zaraźliwy.
- Myślę, że po części jest to przyswojenie pewnych zwyczajów, które kierowcy poznają w podróżach zagranicznych. Najczęściej w Skandynawii kierowcy jeżdżą z włączonymi światłami mijania, także w innych częściach Europy - _mówi komisarz Mirosław Dąbrowski, szef brodnickiej drogówki. - Robią to przede wszystkim ze względu bezpieczeństwa, jak niekiedy tłumaczą w rozmowach.
Dostrzegam także znaczącą rolę dziennikarzy prasy, radia i telewizji, którzy propagują taką jazdę. O ile podczas jazdy za dnia w mieście nie ma specjalnej potrzeby włączania świateł, to na trasie sam dostrzegam zbawienny ich wpływ. Oto pojawia się, w pełnym słońcu, samochód w barwach lasu, otoczenia. W pierwszej chwili trudno go zauważyć. Z włączonymi światłami widzimy go na szosie dokładnie, potrafimy ocenić odległość przed ewentualnym manewrem.
Myślę, że włączone światła na trasie to przede wszystkim sygnał dla innych użytkowników dróg a zatem element bezpieczeństwa. Popieram takie nawyki.
_
Światła w słońcu
Notował Bogumił Drogorób

Wielu kierowców, choć przepisy tego nie nakazują, jeździ w dzień przez cały rok z włączonymi światłami mijania. Nie inaczej jest latem.