https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Świetny Lee Moore prowadzi Anwil Włocławek do zwycięstwa

Joachim Przybył
Anwil - King Szczecin
Anwil - King Szczecin Paweł Czarniak
Lee Moore brakującym ogniwem w Anwilu? Debiutujący w drużynie włocławskiej Amerykanin od razu zaczął w niej rządzić: zaliczył double-double w punktach i asystach, dał nową jakość w ataku i poprowadził ją do zwycięstwa z Kingiem Szczecin.

Anwil Włocławek - King Szczecin 99:91 (23:26, 21:26, 30:17, 25:22)

Anwil: Greene 18 (6), Petrasek 17 (3), Bostic 16 (2), Sobin 16, Łączyński 6 (1) oraz Moore 17 (3), 11 as., Woroniecki 7 (2), Nowakowski 2, Dawdo 0, Łazarski 0, Słupiński 0.
King: Matczak 31 (2), Fayne 20, 9 zb., Mazurczak 9 (2), Meier 6 (1), Cuthbertson 4 oraz Brown 14 (4), Kostrzewski 3 (1), Żmudzki 2, Eads 2.

To był mecz debiutów. W barwach Anwilu kibice pierwszy raz oglądali Lee Moore'a, który przeniósł się na Kujawy z Sokoła Łancut. Rozgrywający ma na koncie bardzo udany sezon w barwach MKS Dąbrowa Górnicza, potem średnio wiodło mu się we Włoszech, a w tym sezonie notował w Sokole średnio ponad 19 punktów. To ma być "zawodnik przejmujący mecze", którego wyczekiwał od dłuższego czasu trener Przemysław Frasunkiewicz.

King jednak także odpowiedział transferem last minute i do Włocławka przyjechał z Brycem Brownem, który równie dobrze czuje się w roli rozgrywającego, jak i strzelca.

Najpierw zanosiło się, że to będzie jego wieczór. W 1. kwarcie trafił trzy razy z dystansu, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Potem jego gwiazda bladła, a jaśniała coraz bardziej Lee Moore'a. Amerykanin po jednym treningu z Anwilem zaprezentował się świetnie: kontrolował tempo gry, trafiał kiedy trzeba, świetnie podawał. Jego linijka z tego meczu to 25 minut, 17 pkt (5/11 z gry), 3 zbiórki, 11 asyst i tylko 2 straty.

Goście prowadzenia bronili w 2. kwarcie, a momentami ich przewaga sięgała 7 punktów. Dopiero w 17. minucie Anwil wyrównał, gdy trafił rozkręcający się z minuty na minutę Moore (8 pkt i 5 as. do przerwy). Końcówka połowy należała jednak do Kinga, w barwach którego błyszczał Phil Fayne (16 pkt).

Po przerwie Anwil zaczął od trafień z dystansu Greene'a, ale... niczego więcej. Spokojnie grający King powiększył przewagę do 11 punktów i trener Frasunkiewicz musiał prosić o przerwę. Włocławianie odrabiali straty dzięki trafieniom z dystansu (znakomite 17/31 w całym meczu), właśnie po "trójce" Petraska Anwil odzyskał prowadzenie (70:69). To był najlepszy moment gospodarzy w tym meczu: mocna defensywa, wsparcie z trybun przed ostatnią kwartą +5.

Anwil wygrał ten mecz w obronie. Na przełomie 3. i 4. kwarty King zaliczył blisko 9 minut bez trafienia z gry, w tym czasie włocławianie zbudowali 12 punktów przewagi, a potem do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska