Równo 66 lat temu Sejm ustanowił "Narodowe Święto Odrodzenia Polski". W pierwszym artykule ustawy napisano, że chodzi o "upamiętnienie po wsze czasy Odrodzenia Niepodległego i Demokratycznego Państwa Polskiego" (!!!).
Na szczęście "wsze czasy" skończyły się w 1989 r. Jednak na zniesienie "lipcowego święta" trzeba było poczekać do 4 kwietnia 1990 r. Nie wszystkim było to w smak. Ówczesny prezydent Wojciech Jaruzelski zaprotestował, śląc specjalny list.
Rozżalonych pewnie było więcej. Przecież ileś pokoleń Polaków zostało wychowanych w kulcie rocznicy utworzenia w Chełmie Lubelskim PKWN i wydania tzw. manifestu lipcowego. Dopiero w III RP historycy mogli oficjalnie napisać, że było to horrendalne kłamstwo, bo PKWN powstał w Moskwie, tam też drukowano "Manifest".
Przez ponad cztery dekady 22 lipca był jednym z dwóch najważniejszych peerelowskich świąt (obok 1 maja). Były akademie, pochody, zabawy... W przededniu otwierano wielkie inwestycje (np. Stadion Dziesięciolecia czy Trasę Łazienkowską).
Tym, którzy nie mogli "przełknąć" tego święta władza ludowa zrobiła prezent - najstarszą fabrykę czekolady przemianowała na "Zakłady 22 lipca, dawniej E."
Było nieznośnie, ale smacznie.
Czytaj e-wydanie »