Powiat sępoleński ma piękne kulinarne dziedzictwo. A do tego można przez nie promować całą Krajnę, włączając mieszkańców, którzy chcą poznawać wszystkie smaki swojego regionu.
- Dlaczego postawiliśmy na kulinaria? Bo kiedy proponowaliśmy rękodzieło, zgłaszało się siedem, dziesięć pań. A kiedy ogłaszamy nabór na warsztaty kulinarne, zawsze mamy pięćdziesiąt, sześćdziesiąt zgłoszeń na trzydzieści miejsc - mówi Władysław Szyling, prezes Lokalnej Grupy Działania Nasza Krajna, która propaguje dziczyznę na stołach.
I choć mięso z dzika czy sarny kojarzy się nam z ekskluzywną restauracją, wcale tak nie musi być. - Nasze dwa nadleśnictwa - Runowo i Lutówko, uznawane są za najbardziej obfitujące w zwierzynę w naszym województwie - dodaje Szyling. - Dlaczego mieszkańcy nie mieliby spróbować kiełbasy z dzika?
Zobacz też: Dziczyzna i gęsina - palce lizać! Smaki Krajny prezentowano na molo w Sępólnie
Szef LGD ma też pomysł na to, żeby mięso z leśnych zwierząt trafiło pod strzechy. - Kiedy myśliwy ustrzeli dzika, nie potrzebuje czterdziestu kilogramów kiełbasy - zauważa. - Wystarczy, że przekaże mięso zakładowi, który zajmuje się jego przetwórstwem, a w zamian za wykonaną usługę otrzyma swoje wyroby. Zakład natomiast mógłby sprzedawać resztę na naszym więcborskim rynku.
Rynek ma być w przyszłym roku modernizowany, a Nasza Krajna ma już tam zarezerwowane jedno stoisko. - Myślę, że amatorzy dziczyzny się znajdą. Nie każdy jest myśliwym. Chcemy, żeby każdy miał szansę jej posmakować - dodaje Szyling.
Czytaj e-wydanie »