Powiedzieć, że sytuacja Polonii jest zła, to za mało. Ważą się bowiem nie tylko losy pierwszoligowego bytu drużyny, ale i startu w tegorocznych rozgrywkach w ogóle, a nawet przyszłości żużla w Bydgoszczy. Wszystko to efekt fatalnej kondycji finansowej - spółka jest zadłużona w banku na 2,4 mln złotych (kredyt poręczyło miasto) i na ponad milion złotych w innych firmach, instytucjach, u zawodników.
Czas przeciwnikiem
To efekt złego zarządzania w Polonii, które powtarza się niemal co roku. I co roku klub wychodził z kłopotów tylko dzięki finansowemu wsparciu z publicznych pieniędzy. W końcu cierpliwość władz miasta się jednak skończyła, a prezydent Rafał Bruski nie ukrywał rozczarowania władzami klubu. Pretensje za brak odpowiedniej kontroli kierował także w stronę Rady Nadzorczej spółki, w której zresztą ratusz... miał swoich dwóch przedstawicieli.
Jak się dowiedzieliśmy, z funkcji przewodniczącego RN zrezygnował już Józef Gramza. On sam zapewniał, że regularnie raportował do bydgoskiego Urzędu Miasta o stanie finansów spółki i dużo wcześniej alarmował o możliwych kłopotach. Do kogo trafiały pisma, dlaczego nikt nie reagował? Tego nie wiadomo.
Odpowiedzialność za drużynę i za klub w ogóle obiecał wziąć na siebie mniejszościowy udziałowiec - Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe. BTŻ zdeklarował także, że poszuka chętnych na przejęcie większościowego pakietu udziałów od miasta. I taka grupa jest. Są jednak także problemy, a największym uciekający czas. Trzeba czekać choćby na wycenę akcji. Na taką operację ratusz może potrzebować nawet trzech-czterech tygodni. Czyli czasu, jaki pozostał do rozpoczęcia rozgrywek.
Długi trzeba spłacić
Na razie nie wiadomo, czy Polonia w ogóle w nich wystartuje, a jeśli tak, to w której lidze. Zapytanie o licencję do Polskiego Związku Motorowego wysłało BTŻ. Pomijając już fakt, że na zgłaszanie się do rozgrywek nowego podmiotu jest zdecydowanie za późno, kluczowa i tak będzie sprawa spłaty zadłużenia. Regulamin PZM jednoznacznie mówi, że nowy podmiot zamierzający korzystać z tego samego obiektu, musi spłacić długi poprzednika.Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.
Licencję warunkową ma co prawda spółka, ale nawet jeśli to ona miałaby na razie prowadzić drużynę (a nie BTŻ, jak chce prezydent Bydgoszczy) długi trzeba spłacić, by otrzymać zgodę na start bez żadnych warunków.
Jeśli to udałoby się Polonii, będzie szansa na kontynuowanie walki w lidze. PZM być może nieco przychylniej spojrzy na planowane zmiany własnościowe, bo kłopotów z rozgrywkami ma już dość. Wystarczy wspomnieć, że od startu w II lidze z powodów finansowych przerwę zrobiło sobie Opole. Klubom z Gdańska i Częstochowy PZM sam odebrał licencję, za brak spłaty swoich zobowiązań. Poważne kłopoty ma też KMŻ Lublin i niedługo może okazać się, że w najniższej lidze nie będzie miał kto jeździć. Okrojony jest też skład I ligi, a pod uwagę trzeba wziąć przecież też sytuację w Bydgoszczy.
Licencje pod nadzorem?
Większość z tych klubów (z Polonią włącznie) walczy jeszcze o wyjście z trudnej sytuacji, na przykład poprzez licencje nadzorowane, pozwalające spłacić zobowiązania w późniejszym terminie. Z kolei częstochowianie zaproponowali na przykład, by dopuszczono ich jednak do rozgrywek na specjalnych zasadach; z punktami ujemnymi, bez prawa awansu, z wychowankami w składzie. Jeśli PZM zgodzi się na taką propozycję, może ona zostać rozszerzona na inne kluby, zmagające się z kłopotami.Wszystko zależy jednak od decyzji żużlowej centrali, która przecież niedawno zapowiadała koniec pobłażania dla niesolidnych klubów. Teraz jednak PZM stoi przez wyjątkowo trudnymi wyborami. Jeśli nie pójdzie na rękę kilku klubom, ligi wystartują w kadłubowej obsadzie, co na pewno nie spodoba się sponsorom i telewizji.
Pierwsze mecze na wszystkich szczeblach rozgrywek zaplanowano na początek kwietnia.
Czytaj e-wydanie »