Michał Jóźwiak, właściciel i instruktor Ośrodka Szkolenia Kierowców "Motoklub" w Więcborku walczył o sprawiedliwość jak lew i zwyciężył - Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przyznał mu właśnie odszkodowanie za szkody wyrządzone przez wymiar sprawiedliwości.
Suma niewielka - 4 600 zł (na żądaną 10 000 zł), ale pan Michał jest usatysfakcjonowany. - Skazano mnie niesłusznie za wirtualne wykroczenie. Bydgoscy policjanci skierowali do sądu wniosek o ukaranie za przewożenie autem nauki jazdy zbyt dużej liczby osób. Takiego przewinienia nie znał Kodeks wykroczeń - wyjaśnia pan Michał. Jego zdaniem sędziowie Sądu Rejonowego, a potem Okręgowego w Bydgoszczy rozpatrujący wniosek policji, okazali się rażąco niekompetentni, mimo posiadania niepodważalnych dowodów na bezprzedmiotowość postępowania.
Przeczytaj również: Bydgoszcz: ile osób może przewozić "elka"? Zdecyduje sąd
Instruktor został skazany prawomocnie na kilkusetzłotową grzywnę. Ale nie dał za wygraną - złożył zażalenie i wniosek o kasację wyroku do Prokuratury Generalnej. Ta przychyliła się i analogiczny wniosek złożyła do Sądu Najwyższego.
SN anulował wyrok i uniewinnił skazanego, uzasadniając że w dniu zatrzymania przez policję (1 września 2012 r.) jego zachowanie nie stanowiło już (taki przepis obowiązywał wcześniej) czynu zabronionego, a orzekające sądy rażąco naruszyły przepisy!
Czytaj też: Michał Jóźwiak z Runowa Krajeńskiego: - Czepia się mnie policja!
Sądowi Okręgowemu w Bydgoszczy nie zostało nic innego, jak przyjąć wniosek Jóźwiaka o odszkodowanie. Sąd przyznał, że z uwagi na rodzaj wykonywanej przez niego działalności gospodarczej jego skazanie za wykroczenie o charakterze drogowym podważyło jego wiarygodność jako szkoleniowca, jego dobre imię i prestiż. Wnioskodawca zeznał, że nadal w jego otoczeniu krążą o nim niepochlebne opinie, "że jak pójdziesz do Jóźwiaka, to policja wywlecze cię rano z domu i zawiezie na przesłuchanie". - Pan Michał logicznie wyjaśniał policjantowi podczas zatrzymania zawiłości prawa i ten powinien był odstąpić od ukarania, ale tego nie zrobił. Dobrze więc sie stało, że sąd wreszcie uznał jego racje - podsumowuje sprawę Jerzy Kociszewski, wiceprezes stowarzyszenia Kierowca.pl.