Jak rządzi?
Jak rządzi?
Grupa bydgoszczan chce odwołania prezydenta Konstantego Dombrowicza. A jak Państwo oceniacie jego dotychczasowe rządy? Czy przez ostatnie 6 lat, kiedy rządzi prezydent, Bydgoszcz się rozwija czy może wręcz przeciwnie?
Czekam na telefony 052 326-31-54 i e-maile [email protected] w poniedziałek w godz. 10-12
Informacja o planach referendum w sprawie odwołania prezydenta ma dalszy ciąg. Przypomnijmy, że w czwartek Grupa Społeczna "Dajmy szansę Bydgoszczy" ogłosiła, że Konstanty Dombrowicz nie powinien być dalej prezydentem. Zarzucają mu lekceważenie obietnic wyborczych i opinii bydgoszczan. Ich zdaniem, prezydent jest odpowiedzialny za korki w Bydgoszczy, wyprzedaje strategiczny majątek miasta.
Wśród działaczy Grupy Społecznej znalazł się m.in. Leszek Karwecki, zwolniony przez Dombrowicza urzędnik czy Bartosz Truszczyński, rzecznik wojewody Józefa Ramlau. Tymczasem Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy odcina się od Jacka Moniuka. - Informujemy, że pełnomocnik ruchu "Dajmy szansę Bydgoszczy" działa w nim z własnej woli, a nie z namaszczenia TMMB - mówi Jerzy Derenda, prezes towarzystwa.
Dombrowicz przyjął plany grupy z rozbawieniem. - Mam nadzieję, że bydgoszczanie nie dadzą się nabrać grupie frustratów, za którymi stoją politycy myślący już o kampanii wyborczej - mówi prezydent.
Również nasi Czytelnicy komentują całą sprawę. - Cieszę się, że te osoby się ujawniły. Będę wiedział, do kogo pójść i powiedzieć, co o nich myślę - mówi jeden z Czytelników. - Dlaczego ci ludzie traktują prezydenta jak kryminalistę?! Nie zawsze jestem zadowolony z tego, co robi Konstanty Dombrowicz, ale to w końcu prezydent dużego miasta i należy mu się szacunek - dodaje.
- Popieram akcję i mam nadzieję, że inicjatorom referendum uda się szybko zebrać potrzebne podpisy, a potem odwołać prezydenta - stwierdza z kolei pani Danuta. - Chciałabym tylko wiedzieć, czy grupa ma jakiegoś następcę Dombrowicza. Wtedy na pewno zbiorą więcej podpisów.
Komentarz dotyczący planów odwołania prezydenta Dombrowicza ukazał się tez na ratuszowej stronie www.bydgoszcz.pl: "Ujawniła się właśnie grupka osób , które nic , dosłownie nic dla Bydgoszczy nie zrobiły, w niczym miastu nie pomogły, nie przejawiły dotąd żadnej promiejskiej inicjatywy - ale chcą zmiany prezydenta (...)"
Tymczasem wczoraj Michał Sztybel, radny Prawa i Sprawiedliwości (obecnie zawieszony w prawach członka PiS) oznajmił, że wie, kto stoi za Grupą Społeczną "Dajmy szansę Bydgoszczy". - To poseł Andrzej Walkowiak, który skompromitował się w Warszawie i ma ochotę zostać prezydentem Bydgoszczy. Mimo mojego młodego wieku (radny ma 24 lata - dop. red.) nie jestem naiwny i nie uwierzę, że to jest grupa przypadkowych osób - dodał. Radny zaapelował do posła Walkowiaka, by ten się ujawnił i powiedział, że chce zostać prezydentem.
- Istne szaleństwo i bzdura - komentuje Andrzej Walkowiak. - Nie chcę być prezydentem Bydgoszczy, nie zamierzam też finansować kampanii przed referendum. Nie stoję za tą grupą. Jeżeli uznam, że słowa Michała Sztybla naruszyły moje dobra osobiste, nie wykluczam, że pójdę do sądu - dodaje poseł.
Panów poróżniła sprawa prywatyzacji KPEC-u. Walkowiak był jej przeciwny, Sztybel razem z czwórką radnych poparł uchwałę o prywatyzacji.