Tama na Wiśle pod Włocławkiem powstała w 1970 roku. W 1999 r. za zaporą wybudowano tymczasowy próg podpiętrzający wodę poniżej tamy. Prowadzone systematycznie prace zabezpieczające zaporę i próg, nie dają oczekiwanego efektu.
Rząd chce załatwić problem tamy, trzeba jednak wybrać rozwiązanie zgodne zarówno z polskim, jak i unijnym prawem. Obecnie rozpatrywanych jest pięć wariantów - pozostawienie tamy bez zmian, rozebranie jej, wybudowanie progu piętrzącego wodę poniżej tamy oraz dwa warianty wybudowania elektrowni wodnej poniżej zbiornika włocławskiego - w Nieszawie lub Ciechocinku - poinformował minister środowiska prof. Maciej Nowicki, podczas konferencji prasowej, zorganizowanej w miniony poniedziałek.
W lutym tego roku resort rozwoju regionalnego wpisał na listę zadań, realizowanych z unijnego programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na lata 2007-2013, projekt rozwiązania problemów tamy we Włocławku - wynika z wypowiedzi ministra. Dlatego zostanie wykonana wielowariantowa ocena pięciu możliwych rozwiązań i ich oddziaływania na środowisko. Po wykonaniu ocen, które mają być gotowe wiosną przyszłego roku, do realizacji wybrany zostanie jeden wariant.
Wstępne szacunki już są. Rozebranie tamy to koszt rzędu 6 miliardów złotych. Stały próg piętrzący wodę za zbiornikiem kosztowałby 1,4 mld zł, budowa elektrowni w Nieszawie - 3,2 mld zł, zaś 3,5 mld zł przy zlokalizowaniu nowej zapory w Cie-chocinku.
Zdaniem ministerstwa najbardziej realny jest wariant progu spiętrzającego. Najmniej możliwe do realizacji - ze względów technicznych i finansowych - są skrajne warianty, czyli rozebranie tamy lub pozostawienie jej bez zmian. W przypadku stałego progu piętrzącego budowa trwałaby około 4 lat, a nowej tamy i elektrowni -od 8 do 10 lat
Nie ułatwia sprawy fakt, że dolina Wisły jest obszarem objętym ochroną w ramach unijnej sieci Natura 2000. Na próg piętrzący wodę Polska mogłaby uzyskać pieniądze z UE. Nie będzie ich można dostać na komercyjne rozwiązania związane z produkcją energii elektrycznej i budową elektrowni wodnej.
Specjaliści zapewniają, że obecnie elektrownia i tama we Włocławku nie stanowią zagrożenia dla mieszkańców. Stan techniczny zapory określany jest jednak jako niezadowalający. Ograniczone są możliwości przepływania przez śluzę na zaporze statków o większym zanurzeniu, w związku z erozją koryta za tamą.
- Mamy zapewnienie ministra rozwoju regionalnego, że na remont tamy zostanie przeznaczonych 360 mln zł - poinformowali kilka dni temu senator Andrzej Person i poseł Marek Wojtkowski. Parlamentarzyści PO z Włocławka nie wykluczają, że kwota może być jeszcze większa. Decyzja ma zapaść do końca sierpnia. **
