Ten błąd najczęściej popełniają rowerzyści. Pomykają na rowerach wstęgą szos

Zobacz wideo: Będzie wakacyjny boom? Polacy stęsknieni za podróżami.

Wiosną na drogach widać coraz więcej rowerzystów, także tych na jednośladach szosowych. Problem w tym, że prawo nakazuje wszystkim cyklistom jazdę po ścieżce rowerowej, jeśli tylko ta poprowadzona jest równolegle do szosy.

- Sam jeżdżę w czasie wolnym na rowerze szosowym i zawsze, gdy tylko jest to możliwe, korzystam z drogi rowerowej – mówi mł. insp. Maciej Zdunowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Jednak na wielu odcinkach tras rowerowych jest to trudne, bo jednoślad szosowy skonstruowany jest - jak sama nazwa wskazuje - do jazdy po szosie. Jest sztywny, bez amortyzatorów, a ciśnienie w wąskich oponach wynosi ponad 8 barów.

Jak sprawdziliśmy – ciśnienie w oponach rowerów turystycznych, trekingowych, górskich i miejskich, powinno wynosić w granicach 2-3,5 barów. Im gładsza jest nawierzchnia, po której rowerzysta jedzie, tym ciśnienie powinno być wyższe, nawet do 5 barów. Wtedy maleją opory toczenia, jedzie się szybciej, człowiek wydatkuje mniej energii.

Jeśli rowerzysta, nawet szosowy, jedzie drogą publiczną, a nie wyznaczoną równolegle do niej ścieżką rowerową lub pasem dla rowerów, wtedy naraża się na 50 - złotowy mandat.

W kolumnie może jechać tylko 15 rowerzystów

Prawa o ruchu drogowym (art. 32.) mówi o tym, że liczba rowerzystów jadących drogą publiczną w zorganizowanej kolumnie, nie może przekraczać 15. Jeśli kolumn jest więcej, odległość między nimi nie może być mniejsza niż 200 metrów.

Dobra praktyka podpowiada zaś, że im szybciej poruszają się kolumny, tym odległości między kolumnami powinny być większe. Dzięki temu kierowcy aut mogli je wyprzedzić i bezpiecznie „schować się” między grupami kolarzy.

Przepisy pozwalają na jazdę dwóch rowerzystów obok siebie i to niezależnie od tego, czy odbywa się to w zorganizowanej kolumnie czy indywidualnie. Jest jednak warunek: nie mogą utrudniać ruchu innym pojazdom. Bo jeśli utrudniają, wtedy grozi im 200-złotowy mandat. Zatem dla własnego bezpieczeństwa i zasobności portfela lepiej jechać gęsiego.

Nie ma za to ograniczeń liczby uczestników (stanowią je tylko wewnętrzne regulaminy) zawodów sportowych, bądź oficjalnie zgłoszonych władzom imprez (np. Masa Krytyczna), które odbywają się na zamkniętych obiektach lub na drogach publicznych pod nadzorem policji.

Pomyśl o własnym bezpieczeństwie

- Bezpieczeństwo podczas jazdy szosowej zwiększa nowoczesne urządzenie montowane do sztycy siodełka – rowerowy radar wsteczny Garmin Varia, dzięki któremu monitoruje się sytuację za sobą w odległości do 140 metrów i wiadomo, czy zbliża się jakiś pojazd. Ostrzeżenie przed zbliżającymi się od tyłu samochodami, czy też innymi pojazdami, wyświetla się na sprzężonym za pomocą aplikacji smartfonie – dodaje Maciej Zdunowski, który sam posiada takie urządzenie.

To nowoczesny i znacząco droższy zamiennik dla zwykłego rowerowego lusterka wstecznego. Mowa jest o 600 zł i więcej.

Tak czy inaczej informacja o zbliżających się od tyłu pojazdach jest dla rowerzysty, zwłaszcza szosowego, bardzo ważna, bo decyduje o jego bezpieczeństwie – może na czas zjechać bliżej prawego krawężnika, nie będzie też zaskoczony podmuchem powietrza. Rzecz jest jeszcze ważniejsza dla cyklistów jadących obok siebie.