Pozostaje pytanie dlaczego to właśnie Janów awansował do "szóstki".
Dla jednych nobilitacja, dla drugich degradacja. Drużyny z Janowa i Torunia zaciekle walczyły o jedno miejsce, które pozwoli im wystartować w rundzie play-off z wyższego miejsca, de facto trafić na teoretycznie słabszego przeciwnika, i liczyć na przedostanie się do kolejnego etapu, czyli walki o medale. Ktoś musiał wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. To oczywiste. Co jednak wpłynęło na takie a nie inne rozstrzygnięcie?
Chemia i doświadczenie
Obu rywali dzielił tylko punkt. - Najbardziej istotny wpływ na końcowy układ w tabeli miały mecze pomiędzy TKH i Naprzodem - uważa Andrzej Masewicz, drugi trener torunian. - Nasi zawodnicy byli jakoś dziwnie rozluźnieni przed tymi spotkaniami, szczególnie na wyjeździe, i zlekceważyli zespół z Katowic. Odnosiłem wrażenie takiego spuszczenia z tonu. Zaczęło się od dogrywki, później dostaliśmy baty. W międzyczasie była jeszcze porażka na Tor-Torze.
Nie licząc bezpośrednich pojedynków jego podopieczni mieli nieco lepszy dorobek. Wprawdzie z pierwszymi pięcioma zespołami zdobyli tylko 17 punktów - Naprzód 23 punkty, to nadrobili z ostatnią trójką - 32 punkty - Naprzód 23. - Nie mamy lepszej drużyny od Torunia - nie ukrywa szkoleniowiec Jaroslav Lehocky.
- Przed sezonem pozyskaliśmy czternastu nowych zawodników i nie byli to czołowi gracze swoich poprzednich drużyn. Braliśmy kogo się dało. Ta grupa na początku nie grała wcale źle, po prostu przydarzyło nam się kilka błędów w ostatnich minutach meczów. Potem przyszła przerwa na reprezentację i mieliśmy okazję, żeby trochę razem potrenować i zintegrować się. Wreszcie pojawiła się chemia i wzajemne zrozumienie, co przełożyło się potem na dobre występy.
Nie do przecenienia jest też doświadczenie jego zawodników. - Prawda jest taka, że jak nie zagra tych sześciu najbardziej doświadczonych graczy to nie mam mowy o wygrywaniu - przyznaje Lehocky.
- Jóźwik, Pohl, Koszowski, Słodczyk, Wojtarowicz, a nawet Gretka, który w Janowie dobrze sobie radzi - wylicza Masewicz. - To są ograni hokeiści i w konfrontacji z młodszymi, którzy siedzieli wcześniej na ławce rezerwowych, mają przewagę.
Cztery formacje i bramkarz
Innym czynnikiem na jaki wskazuje trener Naprzodu jest bramkarz, chociaż tu można mieć pewne wątpliwości. Ściągnięty w trakcie sezonu Petr Jeż osiemnaście razy pojawiał się na lodzie i wpuścił 51 bramek, notując średnią 2,83. - Ze strategicznego punktu widzenia był to dobry transfer - przekonuje Słowak. - Wybronił nam kilka spotkań.
W Toruniu z formą bramkarzy było różnie. - Michał Plaskiewicz miał bardzo dobry początek, potem przyszedł kryzys, a teraz pod koniec sezonu znowu zaczął się spisywać na miarę swoich możliwości - mówi Masewicz. - Jego problemem była przede wszystkim koncentracja, którą trzeba zachować od pierwszej do ostatniej minuty. Wpadki jeszcze się zdarzają, ale nie jest źle.
Powyższe powody pewnie odpowiednio zmieniłyby się, gdyby oba zespoły zamieniły się miejscami. Fakt jest jednak taki, że to Naprzód znalazł się w szóstce. - Wiedziałem, że żadna z drużyn nie wygra obu ostatnich meczów, bo do tego potrzebne były cztery formacje - dodaje na koniec Lehocky. - Z Tychami nie mieliśmy już w ostatniej tercji sił, był jednak ten jeden punkt przewagi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo
- Foremniak obnaża sfatygowane stopy. Mogła oszczędzić nam takich widoków? [FOTO]