https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To dlatego Dominik Wilczek wybrał Twarde Pierniki. "Wierzę w siebie, mogę stać się elitarnym strzelcem"

Joachim Przybył
Dominik Wilczek
Dominik Wilczek Karina Trojok
Plan jest taki, aby w Toruniu wykonać kolejny krok w rozwoju i być może za rok zaatakować już poziom drużyny grającej o mistrzostwo i europejskie puchary - mówi Dominik Wilczek, który przeniósł się z Dąbrowy Górniczej do Arrivy Polskiego Cukru.

Złapałem pana podczas indywidualnych treningów. Wakacje w ogóle jakieś były?

Skończyliśmy sezon w Dąbrowie Górniczej w połowie maja, wtedy pojechaliśmy z żoną na urlop. Zawsze sobie robię miesiąc wolnego po sezonie, to czas dla rodziny, odpoczynek, nadrabianie zaległości w życiu prywatnym. Potem zaczynam indywidualne treningi od siłowni, powoli wchodzę na halę, aby przygotowania z zespołem zacząć w dobrej formie fizycznej.

Zacznijmy od komentarzy po pana kontrakcie w Toruniu. "Dlaczego nie poszedł do mocniejszego klubu?" - pytał koszykarski X.

A, twitterowi eksperci zawsze wiedzą lepiej (śmiech). Każdy ma swój pomysł na karierę, kierunek, w jakim chce się rozwijać, oczekiwania co do swojej roli w drużynie. Po rozmowach z agentem i najbliższymi stwierdziliśmy, że dobrą opcją dla mnie będzie drużyna, w której będę miał gwarancję dużej roli, może nawet większej w ofensywie niż w MKS. Mam przeczucie, że to był dobry wybór, chcę grać dużo, mieć fajną rolę i cieszyć się koszykówką. Pamiętam zresztą, że podobne komentarze były rok wcześniej, gdy przechodziłem z Gdyni do Dąbrowy Górniczej, a dziś wszyscy się chyba zgodzą, że to był trafny wybór. Mój pomysł na rozwój kariery się sprawdza. Plan jest taki, aby w Toruniu wykonać kolejny krok w rozwoju i być może za rok zaatakować już poziom drużyny grającej o mistrzostwo i europejskie puchary.

Czyli gwarancja dużych minut była decydująca w przypadku Twardych Pierników?

Trener Subotić dzwonił do mnie kilka razy, czułem od początku rozmów, że klubowi bardzo zależy. Fajnie trafić do organizacji, która zna twoją wartość i pokłada w tobie duże nadzieje. Tak samo rok temu trener Balibrea, który przekonał mnie, że ma na mnie odpowiedni pomysł.

W Toruniu oczekiwania będą spore, bo - choć to inna pozycja - to wchodzi pan w buty kluczowego polskiego gracza, które dotąd nosił Aaron Cel.

Bardzo chciałbym godnie zastąpić Aarona w takiej roli. Stać mnie na to, aby być kluczowym Polakiem, a nawet nie tylko Polakiem, a w ogóle jednym z liderów drużyny. Oczekiwania będą duże, ale wierzę że sobie poradzę. Bardzo lubię halę w Toruniu, ten obiekt sprzyja strzelcom.

W zespole toruńskim zespole są Aljaz Kunc, Wojciech Tomaszewski, Hubert Lipiński i Paweł Sowiński, czyli nawiązując do pana nazwiska, taka zgraja młodych wilczków.

I fajnie! Bardzo dobrze, że będzie z nami Bartosz Diduszko, taki weteran jest bardzo potrzebny w szatni. Dobrze, że są jeszcze młodsi, którzy będą nam deptać po piętach i szukać swoich minut. Wojtek Tomaszewski jest na podobnym etapie swojej kariery, znamy się świetnie jeszcze z Gdyni. To wszyscy są ludzie z fajnymi charakterami. Może nie jest to bardzo szeroka rotacja, ale czasami to i lepiej, o ile nie gra się w europejskich pucharach, łatwiej zbudować pewność w grze.

Poprzedni sezon był przełomowy w pana karierze? W wywiadach wiele pan mówił o zaufaniu ze strony trenera Borisa Balibrei.

To dało mi pewność siebie na parkiecie, a druga ważna kwestia, to zmiana stylu gry. Trener pozwolił mi wejść w buty typowego strzelca, miałem zielone światło także z trudnych pozycji. To bardzo pozytywnie na mnie wpłynęło, choć potrzebowałem czasu, aby się do tego systemu przyzwyczaić.

To prawda, że sam na początku sezonu poprosił pan trenera o większą rolę w zespole?

To wynikało z tego, że znam swoją wartość i wiem, że mogę bardziej pomóc drużynie. W takim wypadku wiele zależy od relacji gracza z trenerem. Jest wielu polskich koszykarzy, którzy wiele potrafią, ale brakuje im pewności i luzu. Bardzo ważne trafić na trenera, z którym można utrzymywać kontakty także poza służbowe. Takie rozmowy pomagają znaleźć wiele odpowiedzi. W Dąbrowie nie miałem problemu, aby powiedzieć, co mi się mniej podoba, a co mogę dać więcej.

Cytat z wywiadu dla portalu plk.pl: "Nie chcę być zawodnikiem, który będzie robił kilka rzeczy na solidnym poziomie. Wolę wyspecjalizować się w 2-3 elementach i robić to na bardzo dobrym poziomie". Jaki będzie więc produkt końcowy "Dominik Wilczek"?

Chciałbym, aby to był elitarny strzelec z wysokim procentem trafień z trudnych pozycji. Chciałbym jeszcze poprawić grę na koźle, aby czasami zaskoczyć minięciem obrońcy czy pick and rollem. Nie jestem Lebronem Jamesem pod względem fizycznym, więc pakować piłek do kosza nie będę, ale w rzucaniu jestem w stanie się wyspecjalizować. Chciałbym dalej doskonalić to, co działało w poprzednim sezonie.

Ocierał się pan już o kadrę w ostatnim sezonie. To kolejny cel w karierze?

Zdecydowanie tak, ale każdy wie na jakim poziomie jest obwód w naszej reprezentacji i nie będzie łatwo tam się przebić. Wierzę, że to kwestia czasu, może kolejnego przełomowego sezonu? W tym wypadku moim wzorem jest Przemek Żołnierewicz, który wszedł do kadry w wieku 28 lat. Także liczę na powołania, ale nie jest to cel sam w sobie, niech to będzie nagroda za udany sezon w lidze.

Zapytam jeszcze o rywalizację z bratem, bo Bartosz z Łukaszem Diduszko to sobie kuksańców nie szczędzili swego czasu.

Bardzo kibicuje Maksymilianowi. W I lidze oglądałem wszystkie jego mecze, tak samo w kadrze młodzieżowej. W trakcie sezonu wymieniamy się opiniami, nawet w kwestii transferów. Rozmawialiśmy także o Legii Warszawa w jego przypadku. Nie będzie to dla niego łatwy sezon, pewnie najtrudniejszy z dotychczasowych, ale jak włoży w to serce i pracę, to może bardzo zyskać. To w sumie niesamowita sprawa zagrać w lidze przeciwko bratu. Niedawno miał metr pięćdziesiąt wzrostu, a teraz już ciężko go przepchnąć boisku. 

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska