Te dane nie wzięły się, w przeciwieństwie do smogu, z powietrza - podają je Europejska Agencja Środowiska i Światowa Organizacja Zdrowia, dodając że z powodu wdychania trujących wyziewów, statystyczny Kowalski żyje o 9 miesięcy krócej. Dlatego coś z tym trzeba zrobić. Trzeba mówić, uświadamiać społeczeństwo, doraźnie się chronić, a przede wszystkim minimalizować główne źródło zanieczyszczeń - stare, niesprawne piece domowe. Dyskutowaliśmy o tym podczas debaty „Gazety Pomorskiej” o środowisku, pierwszej takiej, bo relacjonowanej na naszej stronie internetowej na żywo. Debata odbyła się w pięknych „okolicznościach przyrody” na przystani „Bydgoszcz” nad Brdą.
Naszymi gośćmi byli: Jacek Goszczyński z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, Marek Grabowicz ze Stowarzyszenia Górzyskowo, Marta Brodzińska z zakładów „Nitro-Chem”, Marek Baranowski z Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bydgoszczy i Jerzy Kraszkiewicz z przedsiębiorstwa „Sklejka - Multi” SA.
Dzięki internetowi mogliśmy też wysłuchać doktora Grzegorza Przybylskiego - lekarza pulmonologa, Jarosława Wolskiego ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy, a także mieszkańców Bydgoszczy.
Czas na takie dyskusje jest jak najbardziej odpowiedni, bo robi się chłodno, a wtedy w domach pali się więcej. Pół biedy, gdy pali się odpowiedniej jakości węglem. Gorzej, gdy do paleniska wrzuca się miał węglowy, a najgorzej jeśli są to śmieci, tworzywa sztuczne czy guma. Zawarte w nich pyły i toksyny są bardzo groźne dla zdrowia człowieka, zwłaszcza dla dzieci i osób starszych. Mogą też być - jak dowodzi statystyka - zabójcze.
Najgorzej jest wtedy, gdy niskiej temperaturze na zewnątrz, gdy z kominów wydziela się już intensywny dym, towarzysz brak wiatru. Wtedy zanieczyszczenia nie mogą się rozproszyć i ścielą się nisko nad ziemią. Bardzo źle jest w centrach miast, na starówkach, gdzie większość kamienic ogrzewana jest starymi piecami. W naszym regionie problem ten dotyka nie tylko największych ośrodków - wszędzie tam, gdzie inspektorzy ustawią stacje monitorujące, stwierdzają (przy sprzyjających smogowi warunkach) przekroczenie dopuszczalnych norm.
Na drugim miejscu w niechlubnym rankingu trucia społeczeństwa (ale daleko za domowymi kominami) jest komunikacja samochodowa. Najmniej zanieczyszczeń pochodzi z tak zwanej emisji zawodowej, czyli z kominów elektrociepłowni i zakładów przemysłowych.
Przedstawiciele przemysłu zaproszeni na naszą debatę zapewniali, że robią wszystko, by zminimalizować emisję szkodliwych substancji. Kontrole inspektorów ochrony środowiska potwierdzają, że przemysł w naszym regionie dobrze radzi sobie z tym problemem. Montuje się coraz nowocześniejsze i bardziej wydaje filtry, oddaje do użytku oczyszczalnie ścieków.
Potrzebne są więc systemowe rozwiązania, by zachęcić ludzi do wymiany starych pieców na nowe lub by podłączyli się do sieci ciepłowniczej.
