https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie będzie żaden dwór!

Lech Witkowski jest filozofem,  wieloletnim profesorem UMK, obecnie  pracuje na UJ w Krakowie, choć nadal  też wykłada w Toruniu. W zwycięskiej  kampanii wyborczej Michała Zaleskiego  był jego pełnomocnikiem, mającym swój  istotny udział w sukcesie. Ma czwórkę  synów, żona Jadwiga jest cenionym  endokrynologiem dziecięcym.
Lech Witkowski jest filozofem, wieloletnim profesorem UMK, obecnie pracuje na UJ w Krakowie, choć nadal też wykłada w Toruniu. W zwycięskiej kampanii wyborczej Michała Zaleskiego był jego pełnomocnikiem, mającym swój istotny udział w sukcesie. Ma czwórkę synów, żona Jadwiga jest cenionym endokrynologiem dziecięcym.
Rozmowa z prof. Lechem Witkowskim, przewodniczącym Rady Prezydenckiej

     Jeszcze jedna rada dla splendoru władzy i jej otoczenia? Taki rodzaj dworu, tyle że ze znakomitymi nazwiskami?
     
- Ależ nie! Nie podjąłbym się wówczas tej misji. Prezydent zna mnie na tyle dobrze, że wie, iż nic takiego nie wchodzi w grę. Chodzi o nową jakość instytucjonalną, jako przedłużenie wyjątkowego statusu urzędu Prezydenta miasta po pierwszych wyborach bezpośrednich. I w stosunku do Rady Miasta, i w stosunku do Urzędu Miejskiego, a na dodatek wobec organów i instytucji zewnętrznych, nie wyłączając Urzędu Marszałkowskiego. Rada ma być najbliższym i bezpośrednim zapleczem merytorycznym i opiniotwórczym prezydenta, ze spojrzeniem prospektywnym, w stronę nowych wyzwań, także europejskich, z formułowaniem tez i ocen, jakie mają nadawać kierunek inicjatywom prezydenckim i wspierać go w trudnych przedsięwzięciach, po części wpisanych już w program, z którym wygrał wybory.
     Czy w Radzie nie będzie jednak miejsca głównie na gesty potakiwania, przyklaskiwania i to przy okazjonalnych spotkaniach?
     
- Wolą Michała Zaleskiego jest aby efekty działania tej Rady miały dużą rangę merytoryczną, a także uznanie społeczne. Dlatego też uzgodniliśmy wariant trudniejszy, ambitniejszy jej składu i trybu pracy. To nie będzie grono "stronników", "popleczników", sympatyków, ani tym bardziej klakierów. Kryteria, którymi prezydent będzie się kierował, zapraszając do Rady Prezydenckiej wybitne postaci Torunia to przede wszystkim ich doświadczenie, niezależność w myśleniu, niepokora w działaniu i autorstwo niepodważalnych sukcesów zawodowych. Liczymy na możliwość wykorzystania na tym forum wybitnych postaci z byłych lub odmiennych politycznie i partyjnie układów personalnych i środowisk biznesu, nauki i kultury. Będzie to konsekwencja opowiedzenia się przez prezydenta Torunia za trudniejszą strategią "ponad podziałami" partyjnymi, bez tzw. "sztywnej koalicji" z jakimkolwiek ugrupowaniem w Radzie Miasta. Decydować będą osobiste przymioty członków Rady Prezydenckiej, pozwalające im na niezależność i niepokorę, tak wobec Prezydenta jak też wobec ich własnych środowisk. Jak mówią Anglicy: "personal capacity".
     Czy wszystkie ugrupowania będą chciały współpracować?
     -
No cóż, nam nie chodzi o lawirowanie między eksponentami kierownictw partyjnych, czy o ich interesy, ale o rolę najpoważniejszych obywateli miasta, traktowanych indywidualnie, którzy umieją kierować się własną mądrością i nie są zakładnikami żadnych układów, a przede wszystkim gotowi są kierować się dobrem miasta i jego mieszkańców w pierwszej kolejności. Musimy też powoli, choć wolałbym szybciej, nauczyć się myśleć o diametralnej różnicy, wręcz przepaści statusu demokratycznego, jeśli chodzi o niezależnego od arytmetyki i partyjności prezydenta wybranego w trybie bezpośrednim, a chociażby marszałka sejmiku, "wiszącego" na jednym czy dwóch głosach uzyskanych w przetargu interesów partyjnych samych radnych. Tak wybrany prezydent to urząd o szczególnej misji i odpowiedzialności, mający wyjątkową legitymację społeczną, której nie wolno zlekceważyć. Tak powinno być w demokracji.
     - Kogo zaprosicie panowie do rady?
     -
Nazwiska to kwestia jeszcze najbliższego miesiąca, kiedy skład możliwie reprezentatywny dla różnych środowisk opiniotwórczych zostanie uzgodniony i ogłoszony przez pana prezydenta Zaleskiego. Wstępnie rozmawialiśmy o liczbie około 20 osób, z obradami merytorycznymi Rady nie rzadziej niż raz na dwa miesiące, z inicjowaniem debat z udziałem najwybitniejszych postaci życia gospodarczego i politycznego kraju, jako gości pana prezydenta, z wykorzystaniem zwłaszcza kontaktów Stowarzyszenia "Ordynacka". Program i tematy, jakimi zajmie się Rada Prezydencka będą oczywiście w jej wyłącznej gestii. Już teraz jest jednak dla mnie jasne, co podzielają pierwsi rozmówcy, że musimy wypracować stanowisko w sprawie miejsca Torunia w regionie, w tym co do relacji władz miasta z urzędem marszałkowskim i marszałkiem w szczególności, aby to miało nowe przełożenie na postawę i decyzje w bardzo konkretnych kwestiach. Gospodarzem w Toruniu, już bez cudzysłowia, jest pan prezydent Zaleski i wszyscy zainteresowani będą musieli przyjąć to do wiadomości. Ale będziemy zapewne oceniali także jakość przetasowań organizacyjnych w strukturze Urzędu Miasta, pod kątem np. efektywności przygotowania miasta do sprostania zadaniom wynikającym z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zresztą najważniejsze są tu kwestie zmiany mentalności samych urzędników, np. czy zrozumieją wagę służenia wszelką pomocą tym, którzy będą mieli pomysły i wolę, a nie dadzą sobie sami rady z przeskoczeniem biurokracji europejskiej. Wszyscy u nas też od dawna trąbią, że Toruń ma być miastem kongresów i sympozjów, a nikomu do głowy nie przyszła konieczność stworzenia elementarnej infrastruktury służącej pomocą potencjalnym organizatorom. Tak jak to jest np. na UJ w Krakowie, gdzie sam jeden z pomocą stosownego stałego biura zorganizowałem kongres światowy. W Toruniu jest to nadal niemożliwe. Wiem, że prezydent chce to zmienić.
     Czy fakt pracy na UJ w Krakowie nie będzie kolidował z Pańskimi nowymi obowiązkami?
     -
Nie będzie. W Toruniu, choćby z powodów rodzinnych i uniwersyteckich, jestem wystarczająco często, a dystans raczej pomaga niź szkodzi. Jestem więc dobrej myśli. Zwłaszcza, że szereg osób, z którymi przyjdzie mi współpracować znam od dawna i myślę, że będę umiał się z nimi dobrze i sprawnie porozumiewać. Wzajemny szacunek i zaufanie to podstawa moich kontaktów z Radą. Uważam, że warto pierwszemu bezpośrednio wybranemu prezydentowi Torunia pomóc, zresztą w naszym wspólnym interesie.
     "GP" życzy Radzie tudzież jej Przewodniczącemu powodzenia.
     
Rozmawiał Ryszard Jaworski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska