Radni z Chojnic usłyszeli: - Jeżeli chodzi o najpoważniejsze przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, to stwierdzić należy, że w 2018 r. odnotowano 1 zabójstwo (w 2017 r. również 1) i 24 zgwałcenia (w 2017 - 4).
Informacja szybko została powielona w portalach. Na forach pojawiły się wpisy sugerujące, że to nie Polacy gwałcą.
24 zgwałcenia? Tego samego dnia zapytaliśmy prokuratora rejonowego, czy to możliwe.
Skąd wynika tak znaczący wzrost? Okazuje się, że prokuratura, informując, podała dane statystyczne zgłoszonych czynów.
Tak skrótowa formuła nie ma jednak odniesienia w rzeczywistości - w 2018 r. w Chojnicach nie odnotowano ani jednego gwałtu.
Owszem, były, ale po jednym przypadku w gminach Czersk i Brusy. Tymczasem w Chojnicach w 2018 r. nie było żadnego gwałtu.
- Wyjaśniałem już tę kwestię na komisji bezpieczeństwa w powiecie - informuje „Pomorską” Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach.
Wpływ na statystykę z 2018 r. ma jedno prowadzone postępowanie. Nadal zresztą niezakończone, zostało wszczęte po zawiadomieniu sądowym do prokuratury. O co chodzi? Materia jest niezwykle delikatna, bo dotyczy ewentualnych gwałtów małżeńskich. Przed sądem toczyła się sprawa rozwodowa. Trudna. Na sali padły właśnie tego rodzaju oskarżenia. Powódka zeznała, że małżonek dopuścił się 24 takich czynów.
Za każdym razem mimo wyrażonej przez nią jasno niezgody. Sąd uznał, że w obliczu takich zeznań to Prokuratura Rejonowa w Chojnicach powinna ustalić, czy faktycznie do owych gwałtów małżeńskich doszło.
Wskazano daty. Do pierwszych czynów miało dojść prawdopodobnie już na przełomie 2006/2007 r.
- Sprawa dotyczy sytuacji między małżonkami, którą ujawniono podczas procesu rozwodowego - informuje prokurator.
Orłowski przyznaje, że informacja nie była precyzyjna. - Nie chcemy straszyć ludzi, że nagle mamy w Chojnicach aż 24 gwałty.
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!