Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Tobruki” na Kujawach, czyli warto patrzeć pod nogi

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Karol Bazela z Wielgiego i Mariusz Pracki z Osięcin skatalogowali większość „tobruków”, otaczających Włocławek i niebawem wydadzą książkę im poświęconą.

Karol Bazela z Wielgiego i Mariusz Pracki z Osięcin skatalogowali większość „tobruków”, otaczających Włocławek i niebawem wydadzą książkę im poświęconą.
W drugiej połowie 1944 roku Niemcy wybudowali pomiędzy Wisłą a Odrą pięć linii umocnień, biegnących z północy na południe. Zostały one odpowiednio oznaczone literami: A, B, C, D i E. Aż trudno uwierzyć, że pod koniec drugiej wojny światowej Niemcy przekształcili Włocławek w rejon umocniony, budując wokół niego system fortyfikacji. Zakładali, że o Kujawy, wcielone do rdzennej Rzeszy, stoczą zaciekłe boje. Nie spodziewali się, że Armia Czerwona uderzy z taką siłą. W styczniu 1945 roku wojska niemieckie znalazły się w rozsypce i nie były już w stanie wykorzystać wzniesionych w pospiechu umocnień. Schrony przetrwały do naszych czasów, a ich liczba jest imponująca, ale wiedzą o nich tylko nieliczni.
– Umocnienia te stanowią przykład kunsztu inżynierów i taktyków wojskowości, ale nie doczekały się dokładnego opracowania naukowego i szerszego zainteresowania historyków zajmujących się architekturą obronną na ziemiach polskich – kontynuuje Mariusz Pracki. – Rozmach oraz pełne wykorzystanie przeszkód terenowych nasuwają przypuszczenia o wcześniejszych studiach planistów niemieckich, przewidujących budowę umocnień na dużą skalę.

Pierścień

Schrony wokół Włocławka powstały w drugiej połowie 1944 roku z rozkazu Adolfa Hitlera w sprawie rozpoczęcia prac przy tworzeniu systemu fortyfikacji na wschodnich rubieżach III Rzeszy. Utworzyły one pierścień okalający miasto. – W zamysłach twórców tego systemu było stworzenie twierdzy zdolnej do obrony okrężnej, która powstrzyma atakujące wojska Armii Czerwonej po obu stronach Wisły. Wykorzystano każdy skrawek ziemi, który nadawał się do obrony. Budowa trwała zaledwie pół roku, a Niemcy wykazali się świetną znajomością terenu – wyjaśnia Karol Bazela.
Linia obrony składała się z betonowych schronów typu Ringstand 58C, zwanych „tobrukami”. Do ich budowy wykorzystywano gotowe formy, a cała konstrukcja musiała zostać wykonana za jednym zamachem, aby nie doszło do rozwarstwienia betonu. W stropie miała okrągły otwór umożliwiający ostrzał z broni maszynowej. Punkty oporu zostały umieszczone przy ważnych drogowych i kolejowych szlakach komunikacyjnych. Tutaj Niemcy zastosowali małe schrony, ale za to trudne do zniszczenia. Sprawdziły się one w Afryce Północnej i stąd wzięła się ich potoczna nazwa „tobruki”. Obsługiwały je zaledwie dwie osoby, ale były w stanie stawić zaciekły opór. Każdy z nich ważył około 35 ton i trudno go było zlokalizować i zniszczyć. Praktycznie cały znajdował się pod ziemią i wystarczyła niezbyt bujna roślinność, aby go doskonale zamaskować. Jedynie wrzucenie do wewnątrz granatu mogło unieszkodliwić jego załogę. Niemcy do ich budowy zmuszali okoliczną ludność, która pracowała od świtu do nocy.
- Przez ten czas znaleźliśmy ponad 350 „tobruków” i kilka schronów typu Regelbau 668 – dodaje Mariusz Pracki. – W sumie to 37 pozycji i punktów obrony na Kujawach Wschodnich i ziemi dobrzyńskiej. Schrony w terenie są trudne do znalezienia, ale tu sprawdza się powiedzenie: „koniec języka za przewodnika”. Trzeba pytać i rozmawiać z mieszkańcami.

Pod nogami i wśród pól

Na poszukiwania najlepsza jest zima i wczesna jesień. Miejscem usytuowania schronów może być każda kępa drzew, rosnąca na środku pola, a nawet zakrzaczenia. Wówczas zapala się nam taka „lampka” w głowie, bo przecież z jakiegoś powodu nie zostały one zlikwidowane i tylko utrudniają rolnikom pracę. Przydatny bywa też laserowy skaner powierzchni Ziemi. Program ten pokazuje wszystkie roboty ziemne, ale i tak na miejscu trzeba zweryfikować, czy jest to studzienka melioracyjna, czy jakiś wykop w lesie.
– Niektóre znajdują się na terenie prywatnych posesji i one prawie w ogóle nie uległy zniszczeniu i co ważne, są kompletnie wyposażone – wtrąca Karol Bazela. - Właściciele muszą się do nich przyzwyczaić, bo cóż można zrobić z taką górą betonu? Zdarza się, że ktoś zrobił z nich piwnicę. Gorzej jest w lasach, bo tam posłużyły za śmietniki dla okolicznych mieszkańców.

Na tropie

– Kiedyś przeszliśmy z Karolem pieszo wzdłuż Zgłowiączki z Lubrańca do Brześcia – opowiada pan Mariusz. – Dopiero wówczas przekonałem się, jak dziką i malowniczą rzeką jest Zgłowiączka. To fantastyczny sposób na obcowanie z przyroda i aktywne spędzanie czasu. Pewnego razu w jednym z „tobruków” w środku pola rzepaku znalazłem uwięzionego psa. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Jakoś udało mi się go wyciągnąć. Gdybym tamtędy nie przechodził, nikt by go tam nie znalazł.
Przy okazji takiego tropienia, w sumie nie aż tak odległej, historii można się przekonać, jak szybko wszystko odchodzi w zapomnienie
- Napisaliśmy tę książkę, bo „tobruki” znikają, a to jedyna atrakcja fortyfikacyjna i pozostałość wojenna w powiatach włocławskim, radziejowskim i lipnowskim – dodaje pan Mariusz. - Ich szlakiem można by poprowadzić ścieżkę rowerową. Na przykład od Modzerowa do Brześcia Kujawskiego, biegnącą lasem lub jego skrajem. A tak są niszczone podczas budowy domów i dróg. Będzie to bardziej przewodnik i sprawdzi się w terenie, bo kartki będą na sprężynie. Nie rozpadnie się podczas częstego otwierania. Zamieścimy w niej bogaty materiał fotograficzny oraz współrzędne GPS wszystkich obiektów.
Zdjęcia do książki zostały wykonane na „Piekielnej Górce” między Jeziorem Radyszyńskim a drogą z Włocławka do Kowala. W sesji fotograficznej wzięła udział Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Wiking”. Utworzyli oni autentyczne stanowisko dowodzenia z dbałością o najdrobniejsze detale.
- Zdjęcia zamieścimy w kolorze, by pokazać, że mundury niemieckie wcale nie były szare – stwierdza Mariusz Pracki. – Na „Piekielnej Górce” też przeżyliśmy niesamowitą przygodę, bo rozpętała się taka burza, że przez dwie godziny nie było mowy, by wyjść z samochodu. Po ulewie zjeżdżaliśmy drogą, która zamieniła się w potok. Było ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska