https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gzella twierdzi, że napadł go toruński sędzia

Adam Willma
Najpierw była bitwa, jak co roku, w Malborku, a później szarpanina. Poszło o płaszcze roty pieszej z Lubicza.
Najpierw była bitwa, jak co roku, w Malborku, a później szarpanina. Poszło o płaszcze roty pieszej z Lubicza. Fot. Karolina Kucharuk
Najpierw była bitwa, jak co roku, w Malborku, a później szarpanina. Poszło o płaszcze roty pieszej z Lubicza.
Tomasz Gzella twierdzi, że napadł go toruński sędzia

- Paweł był moim kolegą z ogólniaka. Łączyły nas wspólne pasje - fotografia, muzyka, a później wspólne wyjazdy z rodzinami - wspomina Tomasz Gzella. - W latach 90. zaangażowałem się w tworzenie bractwa rycerskiego. L., który miał świetne kontakty z wiceprezydentem Strześniewskim miał nam pomóc. Obsada była mocna, wiceprezesem bractwa był wówczas sędzia Wielkanowski.

Honor i płaszcz
Gdy Gzella odszedł z bractwa w Toruniu, wpadł na pomysł, aby założyć rotę pieszą w Lubiczu: - I znowu L. zaproponował pomoc - wspomina Gzella. - Sprowadził do roty sporo swoich ludzi, a w końcu faktycznie zaczął rozdawać karty. Nie protestowałem, bo on w końcu był znanym człowiekiem, a ja tylko zwykłym pracownikiem technicznym.

Po restrukturyzacji swojej firmy Gzella znalazł pracę w Irlandii. Zrezygnował też z zabawy w rycerstwo. Do Polski przyjeżdża na urlopy. W lipcu, wraz ze swoją partnerką wziął udział w inscenizacji pt. "Oblężenie Malborka". I tam czara goryczy się przelała.

- Zrobiło się chłodno, więc założyliśmy płaszcze z symbolem roty pieszej z Lubicza. Gdy zobaczył to L., wściekł się. Był pod wpływem alkoholu - mówi Tomasz Gzella. - Podszedł do mnie, zaczął szarpać mnie za ubranie. Twierdził, że nie mamy prawa nosić na sobie symboli roty. Robił wszystko, żeby sprowokować mnie do bójki. Wyzywał od złodziejaszków i gnojków. Próbował zerwać nam symbole z płaszczów.
Według Tomasza Gzelli dopiero porządkowym udało się uspokoić emocje sędziego L. Marta Rumińska, która towarzyszyła Gzelli w Malborku, uważa ten incydent za żałosny: - Krzyczał do Tomka "no, uderz, ja ci nie oddam", nazywał go oszustem i złodziejem - relacjonuje kobieta. - Wielu ludzi to widziało. Uważam, że jeśli ktoś ma słabą głowę, powinien uważać z alkoholem, ale L. zdarza się to często.

- Na koniec groził mi jeszcze, że naśle na mnie swoich komorników - przypomina sobie Gzella.

Piwo pod przyłbicą
Sędzia L. przypomina sobie zajście w Malborku, ale twierdzi, że przebiegało inaczej: - Zaprzeczam wersji wydarzeń przedstawionej przez pana Gzellę. Owszem pytałem, dlaczego nosi pelerynę bractwa, skoro nie ma do tego prawa. Rozmowa była nieprzyjemna, ale na pewno nie zachowywałem się agresywnie.

Paweł L. twierdzi, że w Malborku nie był pijany: - Jedno piwo to nie nadużywanie alkoholu, przecież można pić piwo dla ochłody. Pokazy rycerskie to masowe imprezy, na których pilnuje się, żeby nikt nie przesadzał z alkoholem. Jeśli ktoś nadużywa alkoholu jest usuwany z imprezy.

Sędzia L. sugeruje, że dawny kolega ma inne powody, aby go oskarżać: - Ścigam Gzellę przez komornika, bo jest mi winien pieniądze.

Tomasz Gzella uważa, że został wprowadzony w błąd przez sędziego L.: - Gdy po restrukturyzacji mojej firmy musiałem szukać pracy w Irlandii, ważny był dla mnie każdy grosz. Musiałem podjąć decyzję o sprzedaży swojego sprzętu rycerskiego, który przecież za własne pieniądze kupiłem. Kusze chciało kupić bractwo z Płocka, ale ostatecznie Paweł dał mi pieniądze. Prosił tylko, żebym podpisał kwit. Nawet się nad tym nie zastanawiałem, bo to miała być tylko formalność, a ja miałem do niego duże zaufanie. Po powrocie z Irlandii okazało się, że na karku mam komornika, który ma ściągnąć ze mnie te 3 tysiące. OK, zacisnąłem zęby i spłacam.

Malbork zbada
Gzella złożył doniesienie na sędziego do toruńskiej prokuratury: "Paweł L. w stanie upojenia alkoholowego dopuścił się czynnej napaści na mnie".

Z Torunia dokumenty przesłane zostały do prokuratury w Malborku, która z racji miejsca, w którym doszło do zdarzenia, rozpozna sprawę. - Na miejscu byli moi koledzy, jeśli zajdzie potrzeba, będą świadczyli - zapewnia sędzia L.
Tomasz Gzella napisał też skargę do rzecznika dyscyplinarnego Sądu Okręgowego oraz do prezes Sądu Rejonowego w Toruniu.

- Mamy 30 dni na rozpatrzenie sprawy. Zanim zajmiemy jakiekolwiek stanowisko, poprosimy pana sędziego o wyjaśnienia - mówi wiceprezes Sądu Rejonowego Maria Nazarewicz-Witkowska.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
typ
Wielkanowszczyzna bis.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska