- Dziś wchodzi w życie unijna dyrektywa o transgranicznej opiece medycznej. Umożliwia ona pacjentom korzystanie ze świadczeń medycznych w innym kraju wspólnoty i otrzymanie zwrotu kosztów w NFZ. Niestety, na tę nowinkę nie jesteśmy prawnie przygotowani. Domyśla się pan, dlaczego rząd zwlekał z opracowaniem odpowiednich przepisów?
- Jeszcze wczoraj sprawdzałem - w Sejmie nie ma żadnej ustawy, są tylko zapowiedzi. Podobno projekt trafił do konsultacji zewnętrznych. Według mnie świadczy to o bałaganie w ministerstwie zdrowia. Skutki tej ustawy można było przewidzieć i nie chować głowy w piasek.
- Władza zakpiła z obywateli, którzy latami czekają na operacje. Najważniejsze, by chronić budżet NFZ!,
- Niewątpliwie, ale to niczego nie zmieni. Ustawa zamiast pomóc pacjentom, utrudni im życie. Szykowane są bowiem liczne ograniczenia. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego rząd tak długo zwlekał. Odnoszę wrażenie, że w resorcie zdrowia wydatnie pracowano nad tym, by w zapisach znalazło się jak najwięcej obostrzeń. Tak, by racje ministerstwa i płatnika były na wierzchu.
- Na zabieg wykonany w trybie jednodniowym pacjent będzie mógł wyjechać tam, gdzie zechce i nie pytać płatnika o zgodę. Inaczej ma być w przypadku hospitalizacji. Konieczna będzie zgoda NFZ. O takich właśnie szykanach pan mówi?
- Między innymi. Także o tym, że nie została określona tzw. dostępność do świadczeń.
- Czy chodzi o czas oczekiwania np. na operację zaćmy. Ktoś, kto czeka już trzy lata nie ma pewności, że będzie mógł wyjechać za granicę i tam dać się zoperować.
- Tak. Znam jednak tylko założenia i o nich rozmawiamy. Nie wiem, czy to wszystko się potwierdzi. Może będą zmiany. Oczekuję, że tak się właśnie stanie. To, co trafiło do konsultacji jest nie do przyjęcia.
- Co z tymi, którzy nie czekając na ustawę już dziś wyjadą, by leczyć się za granicą. Szefowa NFZ zapowiadała, że podstawą zwrotu kosztów będzie dopiero ustawa. Pozostaje sąd?
- Dyrektywa obowiązuje od dziś. Niestety, z powodu braku przepisów będą cierpieć obywatele. Jeśli sąd podejdzie do sprawy rzeczowo, to może weźmie stronę pacjenta. Placówki medyczne w krajach UE już szykują ofertę. Z leczenia w państwach wspólnoty będą zapewne chcieli skorzystać mieszkańcy przygranicznych miejscowości.