www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Pan Czesław mieszka na ostatnim piętrze bloku przy ulicy Sułkowskiego. Od mniej więcej tygodnia, kiedy śnieg zaczął topnieć, zmaga się z cieknącą z sufitu wodą. Zarówno w kuchni, jak i komórce na sprzęt kuchenny, poustawiał wiadra. I co jakiś czas opróżnia je z wody. - Mieszkam tu od 30 lat - opowiada. - Jeszcze nigdy nie miałem takich problemów.
Przecieki prawdopodobnie pojawiły się także w salonie oraz przedpokoju, ale tam sufit pokrywa boazeria. - Przecież to wszystko zacznie gnić - załamuje ręce mężczyzna. - Proszę spojrzeć na komórkę przy kuchni - wskazuje. - Już wdziera się grzyb!
Bydgoszczanin przyznaje, że wie o odśnieżaniu dachu bloku, ale obawia się, że podczas prac mogło dojść do uszkodzenia poszycia: - Trudno tego uniknąć, jeśli na siłę usuwa się lód- komentuje.
A czapy lodowe rzeczywiście rozkuwano. - Dekarze likwidowali jedynie te na obrzeżach budynku, w pobliżu rynien - wyjaśnia Marek Niezbrzycki, administrator bloków przy ulicy Sułkowskiego. - Robili to doraźnie. Tylko w jednym przypadku trzeba było zadziałać ponownie.
Niestety, właśnie w ten sposób mogło dojść do uszkodzenia poszycia dachu: - Jeżeli z sufitu ostatniego piętra cieknie woda, jest to albo efekt zaniedbań przeglądów dachu, albo skuwania lodu - wyjaśnia Ryszard Piwowski, prezes kujawsko-pomorskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy. - Wystarczy, że osoba, która go usuwa, zbyt mocno uderzy kilofem - dodaje.
Czapy lodowe przy ul. Sułkowskiego usuwano także, jak wyjaśnia dalej Marek Niezbrzycki, z rynien.
Co prawda - jak podkreśla administrator - nie na całej ich długości, ale tego też nie powinno się robić. - Skuwając lód z rynien, można je co najwyżej uszkodzić - tłumaczy Ryszard Piwowski. - A wystarczy wcześniej zamontować specjalne kable grzejne, dzięki którym rynna nie zamarza - przekonuje.
Tymczasem administrator bloku przy ul. Sułkowskiego nie czuje się winny. - Dach sprawdzono dwa lata temu - sięga po dokumenty Niezbrzycki. - Jego stan był dobry. Wszystkiemu zawiniła pogoda - kwituje.
Tak czy inaczej, to pan Czesław musi wyremontować sobie zalewane mieszkanie. Na szczęście wcześniej je ubezpieczył. Teraz wszystko w rękach ubezpieczyciela, który wypłaci bydgoszczaninowi pieniądze i orzeknie, po czyjej stronie leży wina: mieszkańca, czy administratora.