Resort skarbu państwa zwleka z prywatyzacją, a przed sądem wysłuchano już prezesa zarządu w związku z wnioskiem jednego z kontrahentów o ogłoszenie upadłości zakładu.
- Trwa postępowanie, więc nie mogę ujawnić żadnych szczegółów. W tej chwili czekamy na opinię Ministerstwa Skarbu Państwa dotyczącą planów wobec zakładu. Gdy do nas dotrze, będziemy mogli podjąć decyzję o ewentualnej upadłości - mówi sędzia Mariusz Trela, przewodniczący wydziału ds. upadłościowych Sądu Rejonowego w Toruniu.
Toruński Polmos ma kilka milionów złotych długu, produkcja w zakładzie została wstrzymana, a prawie stu pracowników liczy się z tym, że w każdej chwili może stracić pracę.
- Jedyną szansą dla tej firmy jest szybka prywatyzacja, bo w obecnej sytuacji nie jesteśmy w stanie konkurować z dużymi firmami z obcym kapitałem - mówi Gerard Czaja, prezes Polmosu.
Prywatyzacja zakładu miała się zakończyć w pierwszym kwartale tego roku. Do kolejnej tury negocjacji ministerstwo dopuściło dwóch potencjalnych inwestorów, Solanum z Chojnic i Alcopol z Warszawy, ale proponowane przez nich warunki nie spodobały się właścicielowi zakładu. Teraz MSP mówi, że jest szansa na zakończenie prywatyzacji toruńskiego Polmosu do czerwca.
- Trwają negocjacje z oferentami, analizujemy ich propozycje. Liczymy na to, że uda się przeprowadzić prywatyzację i spółka będzie mogła dalej istnieć i rozwijać się - mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu.
(MAGA)
