Zobacz wideo: Kleszcze wciąż aktywne. Jak się przed nimi chronić?

Nowy proces Andrzeja G., ruszył w Sądzie Okręgowym w Toruniu 3 sierpnia. Tym razem mężczyzna odpowiada za dwa brutalne gwałty w Grudziądzu, których ofiary zmarły oraz rozboje w Toruniu. Swoje ofiary znów miał najpierw otumaniać psychotropami - tak czynił prawie przez całe życie.
Proces toczy się rytmicznie. Odbyło się już, praktycznie dzień po dniu, pięć rozpraw: 3,4,7,10 i 11 sierpnia. Zeznania składają kolejni świadkowie. - A następne terminy rozpraw wyznaczone są już na 11 i 14 września - przekazuje Jarosław Szymczak, asystent rze
Andrzej G. pojawił się w sądzie tylko raz - na pierwszej rozprawie. Doprowadzony został wówczas w zielonym drelichu na sądową salę zza krat przez policjantów. Potem, dość nieoczekiwanie, zrezygnował z uczestniczenia w procesie. Może to dziwić, bo w pewien sposób sam ten proces wywołał - w listach do prokuratury, pisanych zza krat, opisywał zbrodnie, które popełnił. Dlaczego? Podobno chce "rozliczyć się z przeszłością".
Oskarżony ma prawo odmówić udziału w rozprawie. Dlaczego Andrzej G. z niego skorzystał? W procesie wyłączono jawność, więc szczegółów podawać nie można. Wiadomo, że obrońcą mężczyzny, przyznanym z urzędu, jest bardzo doświadczona prawniczka - adwokat Izabela Beszczyńska z Torunia. Przekazała nam (25.08), że w związku z wyłączeniem jawności także na temat motywacji swojego klienta dotyczących uczestnictwa w procesie się nie wypowiada.
Ofiary brutalnych gwałtów w Grudziądzu zmarły. Zmarła też ofiara rozboju w Toruniu
Andrzej G. odsiaduje karę dożywocia za gwałty i zabójstwo. O co oskarżony jest natomiast w nowym procesie? Po pierwsze, o dwa brutalne gwałty w Grudziądzu. Ich ofiary - kobieta i mężczyzna - zmarły. Obojgu sprawca podał wcześniej rozdrobnione tabletki leku psychotropowego. Po to, żeby ich otumanić. Tak zresztą ten przestępca postępował przez całe lata.
Najpierw, 6 kwietnia 2007 roku, sadysta otumanił i zgwałcił kobietę. - Wprowadził jej do odbytu ścierkę materiałową. Skutkowało to kałowym zapaleniem otrzewnej, a w następstwie - perforacją ściany odbytnicy oraz ostrą niewydolnością serca, w wyniku czego nazajutrz pokrzywdzona zmarła -podaje prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.
Polecamy
Kolejnego gwałtu Andrzej G. dopuścił się 3 września 2007 roku. - Wprowadził mu do odbytu opakowania po dezodorancie i lakierze do włosów oraz żyletki. To skutkowało uszkodzeniem ściany jelita grubego, a następnie niewydolnością krążeniowo – oddechową spowodowaną kałowym zapaleniem otrzewnej. Nazajutrz doszło do zgonu pokrzywdzonego - opisuje prokurator.
Śledczy ocenili, że Andrzej G. działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia wymienionych osób, ze szczególnym okrucieństwem, a ponadto w warunkach recydywy wielokrotnej.
Kolejne przestępstwa zarzucane teraz przez prokuraturę Andrzejowi G. miały w roku 2016, w sąsiedztwie Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu. Tutaj przestępca swoim ofiarom zaserwował rozdrobnione tabletki leku psychotropowego.
Polecamy
Gdy mężczyźni byli nieprzytomni, Andrzej G. zabrał się za rabunek. Pierwszą ofiarę, o inicjałach A.T. okradł z kurtki, telefonu i pieniędzy. Drugą ofiarę, o inicjałach G.D obrabował natomiast z drobnej kwoty pieniędzy (15 zł) i taniego zegarka. Drugi z mężczyzn zmarł wskutek działania psychotropu i napaści - ustalono.
Kim jest Andrzej G. i za co odsiaduje już wyrok dożywocia?
Andrzej G. to torunianin, ojciec kilkorga dorosłych już dzieci, który obecnie odbywa karę dożywotniego więzienia. Za co dokładnie? Za brutalny mord na mężczyźnie, dokonany w sierpniu 2016 roku na Wrzosach w Toruniu, za zgwałcenie 13-letniego chłopca na toruńskim Bydgoskim Przedmieściu (również w sierpniu 2016 roku) oraz dwukrotne zgwałcenie i obrabowanie dorosłego, starszego mężczyzny w Toruniu.
Polecamy
Wyrok dożywocia Sąd Okręgowy w Toruniu ogłosił mu za to w 2018 roku. Według biegłych Andrzej G. to seksualny sadysta. Już wcześniej dopuszczał się ohydnych czynów i odsiadywał wyroki. Pięciokrotnie był skazywany przez sąd za przestępstwa, głównie seksualne. Ostatni raz (przed dożywociem) w 2007 roku, na 8 lat więzienia - za brutalny gwałt na mężczyźnie, któremu towarzyszyło nacięcie moszny.
Do sprawy obecnie toczącego się procesu będziemy wracali.
WAŻNE. Skazany na dożywocie listy pisał. Prokuratura zaczęła weryfikować opisy i wiązać fakty z przeszłości
Jak to się stało, że Andrzej G. znów stanął przed sądem oskarżony o okrutne zbrodnie? Jak się okazało, zza krat zaczął pisać listy do prokuratury. Twierdząc, że chce rozliczyć się z przeszłością, opisywał - obszernie i ze szczegółami - czego dokonał w przeszłości. Przyznał się w tych listach do wielu przestępstw.
Prokuratura Okręgowa w Toruniu zaczęła dokładnie weryfikować te opisy. Mozolne wiązanie szczegółów i faktów, cofanie się w czasie, przesłuchiwanie świadków - to wszystko doprowadziło śledczych do sporządzenia kolejnego aktu oskarżenia przeciwko Andrzejowi G.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: