Obejrzyj wideo: Irena Santor w Toruniu

Kilka dni temu opublikowaliśmy reportaż poświęcony dotyczący pani Marty, która oprócz koszmarów przeszłości i dotkliwej choroby zmaga się z problemem mieszkaniowym
Miły starszy pan okazał się obsesyjnym natrętem
„Znalazłam miejsce u starszego pana, który mieszkał przy ulicy świętego Józefa. Wydawał się sympatycznym starszym człowiekiem. Pomagałam w robieniu zakupów, sprzątałam mu mieszkanie, gotowałam. Starszy pan zgodził się na to, bym opłacała mu za to tylko część rachunków. Dopiero później dowiedziałam się, że mój gospodarz siedział w więzieniu za kradzieże i wyłudzenia. Przestraszyłam się, więc zaczęłam starania o mieszkanie z Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Starszy pan stawał się coraz bardziej namolny - wchodził do pokoju bez pukania, kontrolował moje powroty do mieszkania, zaczął szperać w moich prywatnych rzeczach. Z pokoju znikały różne przedmioty” - relacjonowała pani Marta.
Polecamy
Cudzy dług stał się moim długiem
„ZGM dowiedział się o moim pobycie u tego pana i poinformował mnie, że zamieszkuję u niego bezprawnie. Pozwolono mi jednak na dalszy pobyt ze względu na moją ciężką sytuację. Mój wniosek o mieszkanie kilka razy odrzucano, dopiero gdy zgłosiłam sprawę do prezydenta Torunia, a on skierował ją do komisji mieszkaniowej, za trzecim podejściem umieszczono mnie na liście mieszkaniowej. Przy okazji wyszło na jaw, że lokal starszego pana jest zadłużony. ZGM uznał mnie za współodpowiedzialną za dług spowodowany przez obcego człowieka, u którego jako osoba bezdomna zajmowałam pokój. Sprawa trafiła do sądu, który uznał, że każda osoba znajdująca się w zadłużonym lokalu odpowiada za dług”.
Sąd orzekł, że kobieta odpowiada za dług solidarnie z najemcą, co oznacza, że ma do spłaty 12 tysięcy złotych plus odsetki: - Pracuję, spłacam ten nie swój dług po 100 złotych miesięcznie. Ale mój stan nie zawsze pozwala na pracę. W każdej chwili lęki i depresja mogą powrócić – denerwuje się pani Marta,
Dziury, szczury i grzyb
Kobieta otrzymała w końcu mieszkanie komunalne.
- Niestety, pozbawione łazienki. Toaleta jest wygospodarowana z części klatki schodowej, nie posiadała nawet drzwi. Mieszkanie ogrzewają dwa piece kaflowe, pokoje są niskie, ściany niewymiarowe co uniemożliwia postawienia jakiejkolwiek meblościanki albo szafy o standardowych wymiarach. Najgorszym problemem jest to, że ściany są nieocieplane, bo kamienica jest bardzo stara. Zimą ściany są mokre i tworzy się pleśń. Podłogi są nierówne a zimą strasznie zimne! Instalacja elektryczna po interwencji została wymieniona, lecz pracownicy stwierdzili, że nie da rady instalacji elektrycznej schować w ściany, bo te są tak stare, że się sypią. Kuchnia jest ciemna i malutka, nie ma w niej żadnego ogrzewania. Jestem zmuszona włączać palnik gazowy, by móc odrobinę się ogrzać. W toalecie dziury w ścianach są tak duże, że bez problemu nieraz wchodził mi przez nie szczur z klatki schodowej”.
Polecamy
ZGM: w lipcu zawilgocenia nie było
Do sprawy ustosunkowała się rzeczniczka Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu:
- Pani Marta dobrowolnie przejęła zaproponowany lokal, nie wnosząc uwag i zastrzeżeń do jego stanu technicznego. Lokal nie wymagał remontu, nadawał się do zamieszkania – twierdzi Dorota Benz-Kostrzewska. - Najemcy lokali gminnych, nie posiadając zadłużenia, mogą ubiegać się o poprawę warunków zamieszkiwania. Rozpatrywanie tego typu wniosków nie odbywa się w ZGM. Wnioski przekazywane są do Komisji Mieszkaniowej, która tworzy listę osób uprawnionych do poprawy warunków zamieszkiwania.
Według rzeczniczki lokal pani Marty w chwili przekazania nie był zawilgocony: - Ogrzewanie mieszkania wyłącznie jednym piecem, a tym samym nieogrzewanie pozostałych pomieszczeń, powoduje występowanie wilgoci i zagrzybienia w lokalu. Toaleta znajduje się w mieszkaniu, a nie, jak z artykułu wynika „jest wygospodarowana z części klatki schodowej, nie posiada nawet drzwi.” W chwili zasiedlenia mieszkania w toalecie znajdowały się drzwi, a w ścianach nie było dziur. W obowiązku najemcy lokalu jest utrzymanie go w odpowiednim stanie higieniczno-sanitarnym oraz bieżące dokonywanie napraw i konserwacji.
Dorota Benz-Kostrzewska podkreśla, że lokale znajdujące się w zasobach miasta mają często obniżony standard (ogrzewanie piecowe, brak łazienki, toaleta poza mieszkaniem): - Wielokrotnie nie ma możliwości wskazywania pełnostandardowych mieszkań osobom ujętym na listach, czy oczekującym na poprawę warunków mieszkaniowych.
Polecamy
Marta: Urzędnicy mnie zmanipulowali
Zdaniem pani Marty stanowisko ZGM jest manipulacją: - Zdecydowałam się na to mieszkanie tylko dlatego, że powiedziano mi, że kolejnej propozycji już nie będzie. Owszem, w chwili przejęcia zawilgocenia nie było, ponieważ był to lipiec. O tym, że toaleta (przysłonięta jedynie zepsutą „harmonijką”) wygospodarowana została z korytarza powiedzieli mi pracownicy ZGM. Natomiast dziury w ścianach pojawiły się wraz ze zdjęciem starej boazerii oraz wskutek naprawy instalacji elektrycznej dokonywanej przez ZGM. Na posiedzeniu komisji byłam w fatalnym stanie, nie potrafiłam wtedy logicznie złożyć zdania, tym bardziej że cały czas mi przerywano. Najgorsze dla mnie jest jednak to, że wmówiono mi, że jeśli tylko zdecyduję się na ten lokal, będę mogła starać się o zamianę. Nikt jednak wówczas nie powiedział, że taka zamiana jest możliwa w przypadku osób niezadłużonych. Tymczasem mnie obciążono cudzym długiem.
Do sprawy wrócimy.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: