www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
Prąd ma wrócić do zakładu na początku przyszłego tygodnia. Energa odcięła bowiem kable po tym jak Torpo nie uregulowało należności. Ich wysokość to ponad 100 tys. zł. 12 stycznia walne zgromadzenie udziałowców firmy zdecydowało się powołać nowego likwidatora, który ma czuwać nad rozliczeniem pracowników i zaspokojeniem roszczeń wierzycieli. Poprzedni likwidatorzy zrezygnowali ze swoich funkcji.
Kazimierz Soćko już dwa tygodnie temu zapowiedział, że pierwszym jego zadaniem będzie przywrócenie prądu do zakładu. Bez tego posunięcia nie da się bowiem "odpalić" serwera i komputerów, a właśnie tam zapisane są wszystkie dane dotyczące pracowników i płatności.
Likwidatorowi udało się pozyskać pieniądze na pierwsze raty dla Energi od udziałowców. Soćko negocjuje też warunki spłaty należności z zakładem energetycznym. Jednak po włączeniu prądu będzie też możliwe oszacowanie strat spowodowane wyłączeniem energii.
- Podejrzewam, że część maszyn uległa zniszczeniu przez mrozy - mówi Kazimierz Soćko. - Chodzi zwłaszcza o prasowalnice, które w zbiornikach miały wodę. Gdy przyszedł mróz mogło rozsadzić te pojemniki, a przed wyłączeniem prądu nie zdążono spuścić z nich wodę.
Prawdopodobnie przez grudniowe mrozy zniszczeniu mogła uleć też część kaloryferów.
Likwidator mówi, że dziś w zakładzie pod nimi znajdują się duże kałuże wody. jednak oszacowanie strat będzie możliwe dopiero po włączeniu prądu. - Doglądałem zakładu tylko z pomocą latarki, niewiele mogłem zobaczyć - przyznaje.
Na razie nie wiadomo też czy i kiedy będzie możliwe uruchomienie zakładu. Dziś niemożliwa jest tez sprzedaż majątku po Torpo, bo zakład nie ma rady nadzorczej, a likwidator nie ma uprawnień, by wystawić obiekt przy ul. Żwirki i Wigury na sprzedaż.
W październiku z Torpo zwolniono około 200 osób. Do dziś pracownicy nie dostali zaległych pensji oraz odpraw. Część z nich znalazła już nową pracę. Jednak większość szwaczek nadal jej poszukuje.
Udostępnij