Obraźliwie stwierdzenie padło na konferencji prasowej po meczu Czarnych z TBV Startem Lublin. Na pytanie o kalendarz najbliższych spotkań trener Robert Stelmehers zaczął odpowiedź: "Wiem, że gramy w Rumunii, nie, nie, znaczy we Wrocławku"
W poniedziałek później Anwil zażądał oficjalnych przeprosin od trenera Stelmahersa. W oświadczeniu klubu czytamy: "Uważamy, że użycie nazwy „Rumunia” w kontekście meczu między Anwilem Włocławek a Energą Czarnymi Słupsk nie było przypadkowe. Jako były zawodnik WKS Śląska Wrocław, trener Štelmahers z pewnością zna kontekst i historię wykorzystywania tego sformułowania, które w sposób bezpośredni obrażało fanów Anwilu i mieszkańców Włocławka (notabene: Włocławka, nie „Wrocławka”).
Uważamy za wysoce niestosowne, iż człowiek reprezentujący jednego z naszych ligowych przeciwników, a jednocześnie od wielu lat obyty w koszykarskim świecie, pozwala sobie na tego typu stwierdzenia. To wyraz braku szacunku dla naszego sponsora, klubu, miasta oraz naszych kibiców.
Doświadczony trener powinien zdawać sobie sprawę z napięcia, jakie od pewnego czasu towarzyszy meczom między drużynami z Włocławka i Słupska i rozumieć, że tego typu wypowiedź mogą jedynie prowadzić do eskalacji negatywnych emocji."
Wypowiedź Stelmahersa zapewne nie byla świadoma, ale jest wyjątkowo nieszczęśliwa. Wiadomo od dawna, że kibice obu klubów serdecznie za sobą nie przepadają. Można sobie wybrazić jaka atmosfera będzie na meczu Anwilu z Czarnymi, który zaplanowany jest w następnej kolejce, 26 lutego.