- Wróciliście z Cypru. Przez dwa tygodnie trenowaliście w dobrych warunkach. Chyba jedynym minusem był brak możliwości rozegrania ostatniego sparingu.
- Niestety nie udało się zagrać. Skończyło się na trzech grach kontrolnych. Nie ma co narzekać. Mieliśmy trzech silnych sparingpartnerów i te mecze bardzo dużo nam dały.
- Jakie wnioski może pan wyciągnąć po tych meczach?
- Do wyników nie ma co przywiązywać dużego znaczenia. Graliśmy na dużych obciążeniach. Stąd brały się błędy poszczególnych zawodników, choćby bramkarzy. Nie odstawaliśmy poziomem od rywali. Prezentowaliśmy się całkiem dobrze pod względem fizycznym i taktycznym. Gra wyglądała całkiem nieźle. Dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich. Gorzej było z ich wykańczaniem.
- Z informacji, które przekazywał Radosław Osuch, wynikało, że błędy bramkarzy i słaba skuteczność to były dwa największe mankamenty zespołu. Skąd one się brały?
- Jak wspominałem byliśmy w ciężkim treningu. Zawodnicy byli poddawani dużym obciążeniom. Mieliśmy po dwa treningi dziennie, do tego jeszcze dochodziły mecze. W tej sytuacji trudno o szybkość, refleks czy koncentrację tak potrzebną bramkarzom. Nie robię z tego żadnej tragedii, bo wiem jak potrafi bronić Andrzej Witan. Bojan Pejkow też ma swoje atuty. Z upływem czasu będą oni wyglądać coraz lepiej.
- A skuteczność napastników?
- Bramkostrzelni piłkarze są nie tylko problemem Zawiszy, ale całej naszej piłki. Napastnika trzeba sobie wychować. Wierzę w Kubę Wójcickiego, który z dobrej strony pokazał się jesienią. Duże możliwości ma także Rafał Leśniewski. Musimy być cierpliwi, wierzę, że obaj w odpowiednim momencie "odpalą". W ostatnim sparingu na Cyprze z łatwością do sytuacji dochodził Vahan Geworgjan. Adrian Błąd powoli łapie świeżość i też pewnie wróci do swojej dyspozycji.
Więcej w środowej "Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »