Zobacz wideo
Właściciele pubów, restauracji, klubów fitness, siłowni, pracownicy kawiarni czy pizzerii, dostawcy, a nawet rolnicy i uczestnicy protestu kobiet pojawili się licznie na Starym Rynku w Bydgoszczy. Protestujący podkreślali, że branża gastronomiczna nie może istnieć bez rolników i innych branż.
Zapis naszej relacji LIVE z wydarzenia można obejrzeć pod tym adresem
Gastronomia chce powrotu do żółtej strefy
- Ten protest jednoczy przedstawicieli firm z różnych branż, które bez pomocy za chwilę będą upadać, zwalniać ludzi - mówi Dariusz Naklicki, właściciel kilku lokali w Bydgoszczy: Kancelarii, Cafe Kino, Seta Disco oraz Los ChupiTos.
- Ostatnie zamknięcie udało nam się przetrwać bez zwolnień, ale wielu ludzi z branży odeszło. Ci, którzy przez lata pracowali jako ochroniarze lokalu czy didżeje musieli nagle znaleźć inną pracę. Chcemy jasno powiedzieć: potrzeba konkretnego wsparcia, zapowiedź o 5 tysiącach złotych wsparcia czy miesięczne zwolnienie ze składek ZUS niczego nie załatwia. Ale chcemy też pokazać rządzącym, że tak naprawdę nie muszą dawać nam wielkich pieniędzy, wystarczy że pozwolą nam pracować, że wrócimy do zasad obowiązujących w żółtej strefie. Już latem było widać, że gdy tylko pozwolono nam się otworzyć, goście tłumnie nas odwiedzali, bo byli spragnieni dobrej kuchni, atmosfery pubów, kawiarni.
**Najważniejszym postulatem restauratorów jest właśnie żądanie otwarcia ich biznesów.
**
Drugiego lockdownu nie przeżyjemy
- Rządzący karmią nas obietnicami wsparcia, z których wynika niewiele. My potrzebujemy pomocy tu i teraz, inaczej większość z nas tego ponownego zamknięcia nie przetrwa - mówi Dawid Dawid Duleba, właściciel „Katarynki”. - Rząd zamknął nas z dnia na dzień, nie możemy pracować, jedynie - sprzedawać jedzenie na wynos. To przynosi straty w wysokości 90 proc. A trzeba przecież płacić czynsz, trzeba zapłacić pracownikom. Zdążyliśmy dopiero podnieść się z zadłużenia spowodowanego wiosennym lockdownem, a znów nas zamknięto. Akurat dostaliśmy kredyt. Pieniądze miały być na dom, poszły na długi wobec dostawców. Ale ten kredyt trzeba będzie spłacić.
Przedstawiciele branży gastronomicznej i eventowej w Bydgoszczy przyłączają się do postulatów Sztabu Kryzysowego Gastronomii Polskiej, chcą, m.in.:
- stworzenia „Funduszu Wsparcia Gastronomii”,
- wprowadzenia stałej i jednolitej stawki 8 proc. VAT na wszystkie produkty oraz usługi gastronomiczne od 1 listopada 2020 r.,
- uruchomienia programu redukcji czynszów najmu przez jednostki budżetowe w Polsce o 90 proc. i programu pomocowego refundacji czynszów najmu komercyjnych w tym samym zakresie w terminie od 1 listopada 2020 r. do 30 czerwca 2021 r.,
- umorzenia składek ZUS dla branży gastronomicznej od 1 listopada 2020 r. do 30 czerwca 2021 r.,
- wprowadzenia „bonu gastronomicznego” na wzór „bonu turystycznego”.
Protestujący zapowiedzieli kolejne happeningi pod hasłem „Czarna polewka”, najbliższy zaplanowano na 3 listopada.
POLECAMY
10 błędów, które popełniamy w kuchni. Unikaj ich!
