Trzy dyscyplinarne zwolnienia w czerskim MGOPS. Chodzi o pół miliona złotych?

Trzecią zwolnioną osobą jest Janusz Sikorski. Dziesięć lat zajmował się m.in. terapią czerskich alkoholików. - Mam pięćdziesiąt lat pracy i po raz pierwszy zostałem zwolniony z art. 52 - mówi. - Ostatnio nawet powtarzałem, że jak będą chcieli mnie zwolnić, to dyscyplinarnie z tego artykułu, bo jestem pod ochroną - mam 2,5 roku do emerytury.

Burmistrz Jolanta Fierek uwagi wobec Sikorskiego i sposobu podziału pieniędzy z tzw. kapslowego zgłaszała wiosną. Przy okazji finansowania Poradni Leczenia Uzależnień objęto tę placówką kontrolą. Wybrzmiała ona potem w mediach, a Hanna Jankowska, była kierowniczka, zawiadomiła prokuraturę o naruszeniu dóbr osobistych pacjentów (dane osobowe). Śledczy nadal tej sprawy nie zakończyli. A Sikorski zarzuty z wypowiedzenia ma za abstrakcję. - Choćby to, że wykonywałem usługi dla innych gmin i pacjentów spoza gminy - mówi. - I co z tego! Miałem takie prawo. Wszystko to brednie! Czuję się teraz tak, jakby koń mnie kopnął.

Burmistrz Jolanta Fierek odmawia komentarza. Informuje jedynie, że zwolnienia są skutkiem zakończonych działań kontrolnych i stwierdzenia szeregu uchybień i naruszeń prawa. - Z uwagi na dobro pracowników, a także potrzebę zawiadomienia o niektórych stwierdzonych uchybieniach organów ścigania, nie podaję przyczyn zwolnienia - mówi "Pomorskiej".

Dyrektorka Alina Kaszkiel oświadczenie wyda dziś. - Muszę zająć się teraz ważnymi formalnościami - mówiła we wtorek. - Na przykład w banku.

Pozostałe zwolnione to Wiesława Biesek, główna księgowa oraz księgowa, która zajmowała się m.in. zamówieniami publicznymi. W ośrodku pomocy społecznej aż huczy. Składającej wypowiedzenia dyrektorce towarzyszyli wiceburmistrzowie i kadrowa z urzędu. W wypowiedzeniach podano konkretne kwoty rzekomo niewłaściwie wydatkowanych publicznych środków. Podobno łączna suma opiewa na blisko pół miliona złotych.

Niestety, zainteresowani unikają komentarzy. Sikorski mówi tylko, że na 90 proc. skieruje sprawę do sądu, a Wiesława Biesek wcale nie zamierza się wypowiadać. - Proszę nie dzwonić do żony - mówi "Pomorskiej" Przemysław Biesek-Talewski. - Nie życzymy sobie tego. Nie będziemy zabierać głosu w mediach.

Prześledziliśmy poprzednie wypowiedzi burmistrz Fierek na sesjach rady miejskiej - informowała ogólnie radnych m.in. o przypadkach osób, które choć nie świadczyły pracy, to wynagrodzenia dostawały. Poszliśmy tym śladem. Udało się nam ustalić, że taki przypadek jest prawdopodobny. Osoba, o której w ośrodku mówiło się, że jest dyspozycyjna "na telefon". Ponoć, gdy sprawa wyszła na jaw za nowej szefowej, zainteresowana sama złożyła wypowiedzenie.

Gdy pytamy o to w urzędzie, słyszymy, że postawione zarzuty mają charakter przestępstw umyślnych i jako takie, powinny być ścigane przez właściwe organy, a nie być przedmiotem publicznego dyskursu. Przypomnijmy, już od kilku miesięcy burmistrz Czerska Jolanta Fierek zapowiadała złożenie do organów ścigania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwszą zwolnioną osobą była Jolanta Lipska, dyrektorka MGOPS. Burmistrz na jej miejsce powołała Krzysztofa Lisa, emerytowanego policjanta. Po dwóch dniach dyrektorem już nie był, został doradcą pomagającym w kontroli tej placówki.