Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tuchola. Spory wokół utworzenia oddziału dla zawałowców

Agnieszka Schreiber-Gut
Leszek Pluciński (z lewej) wyraził zdumienie reakcją dyrektora chojnickiego szpitala podczas sesji rady powiatu (fot. A. Schreiber-Gut)
Leszek Pluciński (z lewej) wyraził zdumienie reakcją dyrektora chojnickiego szpitala podczas sesji rady powiatu (fot. A. Schreiber-Gut)
Plany utworzenia specjalistycznego oddziału dla zawałowców w tucholskim szpitalu wywołały zdecydowaną reakcję ze strony władz chojnickiej lecznicy.

- Otrzymaliśmy pismo od konsultanta krajowego i od konsultanta województwa pomorskiego z prośbą o ustosunkowanie się do pisma dyrektora Bonny, który w dość obszerny sposób protestował przeciwko otwieraniu kardiologii inwazyjnej w Tucholi - mówi Leszek Pluciński, prezes spółki Szpital Tucholski.
Pluciński na pismo odpisał, ale - jak podkreślił - ostre działanie sąsiada go zaniepokoiło i zdziwiło, tym bardziej że chojnicki szpital nie zabezpiecza kardiologii inwazyjnej dla całego regionu, działa w trybie ostrym tylko trzy dni w tygodniu.

A jak swój brak aprobaty dla powstania oddziału w Tucholi tłumaczą władze chojnickiego szpitala?
- Uważamy, że jest to nieracjonalne, by dwa ośrodki kardiologii inwazyjnej były usytuowane w odległości zaledwie 25 kilometrów od siebie na tak mało zaludnionym terenie - podkreśla Leszek Bonna, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach .
Jak zaznacza, według wytycznych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, jeden ośrodek kardiologii inwazyjnej powinien obejmować pół miliona osób. Bonna uważa też, że pacjent, który będzie potrzebował pomocy, jest w stanie w ciągu tzw. złotej godziny dotrzeć do ośrodka w Chojnicach czy Bydgoszczy.

Wśród powodów, dla których dyrektor chojnickiego szpitala podważał potrzebę otwarcia w Tucholi kardiologii inwazyjnej, jest też wydatkowanie publicznych pieniędzy. Według Bonny, lepiej wyposażyć i utrzymywać ośrodki już istniejące, niż tworzyć niepotrzebną konkurencję w ubieganiu się właśnie o środki publiczne.

Dyrektor odniósł się również do trzydniowych dyżurów oddziału kardiologii inwazyjnej.
- Myślę, że od przyszłego roku będziemy funkcjonować w trybie ostrym całą dobę - mówi Bonna. Jak dodaje, w szpitalu są zatrudnieni lekarze, którzy cały czas się kształcą po to, by w każdej chwili móc samodzielnie udzielać świadczeń.

A gdzie w tym wszystkim jest tzw. dobro pacjenta, który niewątpliwie skorzystałby na większej dostępności do usług w zakresie kardiologii inwazyjnej? W tym przypadku pacjent najwyraźniej schodzi na drugi plan, bo powodem do zmartwień wydaje się być widmo większej konkurencji w ubieganiu się o pieniądze z NFZ.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska