Gibbs kontrakt z mocnym CEZ Nymburk podpisał już w 2021 roku, ale odniósł kontuzję i stracił cały sezon. Wrócił do składu jednak się nie sprawdził: w lidze zagrał dwa mecze (11,5 pkt i 2 asysty), w Lidze Mistrzów wypadł jeszcze słabiej. Klub postanowił poszukać nowego gracza na obwód (przy okazji rozstał się z trenerem Robertem Stelmahersem) i zakontraktował znanego z polskiej ligi Marka Klassena.
Rozmowy łatwe nie były. Gibbs miał ofertę z innego polskiego klubu, a także dużo lepszą finansowo z niemieckiego Chemnitz. W Toruniu trener Milos Mitrović od razu zaoferował mu rolę lidera teamu i solidne minuty na parkiecie, a tego Amerykanin szukał
- Zasięgnęliśmy opinii w Nymburku. Wynika z niej, że Gibbs nie odnalazł się w roli zmiennika. Nie sprawiał jednak problemów wychowawczych, doceniał pomoc klubu w leczeniu kontuzji i cierpliwie czekał na zgodę na transfer - mówi prezes Piotr Barański.
I jeszcze ciekawostka: Gibbs mógł zagrać w barwach Twardych Pierników już z Sokołem Łańcut. Amerykanin jednak powiedział: "Macie 0-4, chcę zobaczyć wasz piąty mecz". Po zwycięstwie powiedział trenerowi, że przyjeżdża i jest w stanie pomóc drużynie.
W Toruniu liczą, że Amerykanin zagra na poziomie swoich najlepszych sezonów w Europie. A ma się czym chwalić. W węgierskim Kaposvari notował na koncie średnio ponad 20 punktów i 4 asysty, w greckim Kolossos 12 pkt i 4 asysty. Grał także w Nantes (II liga we Francji) i Gigantach z Antwerpii. Karierę w Europie zaczynał w węgierskim Egis Kormend, z którym rywalizował także w FIBA Europe Cup.
Gibbs ma na koncie także epizod w reprezentacji USA. W kategorii do lat 16 zdobył mistrzostwo Ameryki z zespołem narodowym.
W Toruniu ma się zameldować w środę wieczorem. Wszystko wskazuje na to, że zadebiutuje w sobotę w wyjazdowych meczu ze Śląskiem Wrocław.
