Minęła godzina 19.00. W kuchni przy cieście naleśnikowym krząta się Magda z I roku ekonomii. - Robimy kolację dla ośmiu osób - mówi. Dyżur przy wejściu za chwilę rozpocznie Tomek z III roku teologii. W "piwnicy" siedzi grupka dziewczyn - uczą się łaciny.
Zwyczajny wieczór w bursie akademickiej w Przysieku pod Toruniem.
W internacie dla uzdolnionej młodzieży z ubogich rodzin najwięcej jest studentów UMK. Mieszkają w pięknym, odremontowanym XVIII-wiecznym dworku, otoczonym parkiem, wokół cisza, spokój, ale są też i boisko, kort do tenisa.
Dowodzi marszałek
Małgorzata Łaźniewska jest główną projektantką kartek wielkanocnych - studiuje na III roku konserwacji na UMK.
(fot. Fot. Lech Kamiński )
Ola ze Świecia nad Osą studiuje rusycystykę na I roku. Jej brat mieszka w bursie Caritasu dla uczniów szkół średnich w Grudziądzu, od niego dowiedziała się, że podobna bursa dla studentów jest też w Przysieku. - Nie wahałam się, złożyłam podanie i się dostałam. Razem z nią pół setki innych.
W sali komputerowej wszystkie miejsca są zajęte. Studenci chętnie korzystają z bezpłatnego internetu.
- Od nas zależy, kiedy chcemy się uczyć. Jest oczywiście cisza nocna od 23 do 7 rano. Jeśli ktoś musi się w tym czasie czytać, to się tym zajmuje, szanując spokój innych osób - mówi Dominika z I roku teologii, którą na chwilę oderwaliśmy od łaciny.
W bursie nie ma sprzątaczek, kucharek, woźnych. Jest za to Agata - marszałek bursy - studentka II roku teologii - która stoi na czele senatu.
- To 20 osób funkcyjnych odpowiadających za poszczególne działy w bursie, czyli np. jest minister pracy, minister odpowiedzialny za jedzenie, minister do sporządzania listy do wykonywania określonych prac - mówi pani marszałek.
Pralka pod choinkę
Każdy ma wyznaczony dyżur i poza sprzątaniem własnego pokoju i łazienki dba też o inne wspólne sprawy; czystość na korytarzach lub w kuchni czy przynoszenie obiadów z pobliskiego Centrum Wolontariatu.
Dziewczęta i chłopcy mieszkają w dwu- lub czteroosobowych, przytulnych pokojach, na kilkoro przypada jedna łazienka. Na ścianach obrazki, na biurkach gadżety przywiezione z domu, ulubione kubki i maskotki.
- Przydałaby się dobra pralka - zadumali się w ubiegłym roku ks. Daniel Adamowicz, dyrektor bursy i Caritas Diecezji Toruńskiej i wychowawca ks. Dariusz Iwański.
Młodzież przejęła inicjatywę. Małgosia z III roku konserwacji zaprojektowała kartki bożonarodzeniowe, studenci je sprzedali i wymarzony automat stoi we wspólnej pralni. Teraz nie trzeba już toreb brudnej odzieży targać do domów.
Gosia pochodzi z Koła, teraz mieszka w Babiaku w Wielkopolsce. Mówi o sobie, że jest rzemieślnikiem, a nie artystą. - Mój kierunek, czyli konserwacja zabytków pozwala na kopiowanie pewnych rzeczy, nie tworzę nic od siebie - wyjaśnia. Na jej biurku stoi reprodukcja obrazu włoskiego malarza, nad którą mozolnie pracowała pół roku. Do stworzenia kartek, które dziś zostały dołączone do "Pomorskiej" (cztery rodzaje) Małgosię i o dwa lata młodszego Michała, także studenta konserwacji, zainspirowali słynni malarze. Trzy wzory naszkicowała i pokryła farbą akwarelową Gośka, jeden jest autorstwa Michała.
Małgosia będzie pierwszą zawodową artystką w rodzinie, choć inni mieli też do tego smykałkę. Mama dziewczyny wykonywała witraże na oknach, pradziadek malował, babcia też do malarstwa czuła pociąg, wujek szkicuje. Gośka wydaje się bardziej rozmowna i żywiołowa, Michał wyciszony, jeszcze nie wie, czy bardziej woli malować, tak jak ona, czy szkicować. Pochodzi ze wsi Michale w powiecie świeckim. O konserwacji dowiedział się od nauczycielki z liceum plastycznego i mimo silnej konkurencji dostał się na Wydział Sztuk Pięknych toruńskiego uniwersytetu. Jego rodzice uznali, że wybrał porządny fach, ale i Michał i Małgosia zdają sobie sprawę z tego, że rynek dla konserwatorów nie jest szeroki.
Mogę im ufać
Od września ubiegłego roku wychowawcą w bursie jest ks. Dariusz Iwański.
- Wcześniej pracowałem w parafii w Stanach i kiedy mówiłem moim parafianom w Ameryce, że teraz będę się zajmował bursą akademicką, ze współczuciem komentowali: "przygotuj się na to doświadczenie". Tymczasem z młodzieżą, która tutaj mieszka, nie ma problemów. Zależało mi, żeby sami przejęli maksymalnie dużo odpowiedzialności, i tak też się stało. Mamy wiele osób funkcyjnych.
Odpowiadają z pozoru za mało istotne rzeczy, ale my za takie ich nie uznajemy. Dla przykładu ktoś, kto zajmuje się salą komputerową, musi ją posprzątać. Ja wszystkiego rygorystycznie nie pilnuję, to oni sami się pilnują i dogrywają pewne rzeczy. Wiem, co się dzieje, obchodzę pokoje, rozmawiam z nimi i widzę, że nie mam powodu, by im nie ufać - mówi wychowawca.
A młodzi mieszkańcy bursy w Przysieku czują się w niej jak w swoim drugim domu. Razem dbają o porządek i razem obchodzą urodziny - ostatnio życzenia składali Agacie i Tomkowi. Było jedzenie, taniec i prezenty. Bo wspólna troska i wspólny śmiech tworzą z nich jedną, choć liczną, rodzinę.