W poniedziałek rano leżącego na ziemi owczarka niemieckiego wypatrzył Paweł Wałecki, który zatrzymał się na leśnym parkingu w okolicach Kcyni. Wycieńczone zwierzę szukało czegoś do jedzenia przy tamtejszym śmietniku. - Pies był zaplątany w jakieś stare szmaty, które miały chyba pełnić rolę smyczy i obroży - relacjonuje. - Część z nich była tak ciasno obwiązana, że miał trudności z oddychaniem.
Mężczyzna zapakował rannego czworonoga do samochodu i pojechał do bydgoskiego schroniska dla zwierząt. - Suczka miała rozległą ranę na głowie zadaną prawdopodobnie siekierą - mówi Izabella Szolginia, dyrektor azylu. - Podejrzewamy, że właściciel psa chciał go zabić.
Uderzył ją tak mocno, że pękła jej czaszka. Pies musiał stracić przytomność. Wszystko wskazuje na to, że potem, dla pewności, przywiązał go do drzewa w lesie i tak zostawił. W schronisku owczarek przeszedł operację pod narkozą.
Mieszkaniec Poznania przyjechał do Bydgoszczy na spotkanie biznesowe. Gdy się skończyło, wrócił po suczkę i zabrał ją do domu. - Mówiliśmy panu Pawłowi o tym, że pies po takiej traumie potrzebuje ciszy i spokoju - opowiada Szolginia. - Najlepiej by było więc, gdyby suczka mogła dojść do siebie w zaciszu domowym,
I tak porzucony owczarek przeprowadził się do Poznania. - Podarowaliśmy biednej psinie wygodne posłanie, miseczki, kocyk i kaganiec, w razie gdyby był potrzebny w drodze- uzupełnia Szolginia. - Mamy kontakt z tym panem.
Suczka ma około trzech lat. Jest bardzo wychudzona. Nie wiadomo, ile czasu spędziła błąkając się po lesie. - Czuje się już o wiele lepiej i powoli się do nas przyzwyczaja - opowiada jej nowy właściciel. - Dzieci postanowiły ją nazwać Halinka. Mamy nadzieję, że u nas zostanie, ale musimy pamiętać też o innych zwierzętach, które już mamy. Na razie proces adaptacyjny przebiega pomału. Chciałbym podziękować pracownikom schroniska i funkcjonariuszom, którzy pomogli w ratowaniu psa.
Sprawa została zgłoszona na policję i trwają poszukiwania sprawcy. Jeżeli ktokolwiek może coś wiedzieć, proszony jest o kontakt z komendą policji lub z bydgoskim schroniskiem.
Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Już niedługo kary mają być jednak wyższe. Resort sprawiedliwości zamierza walczyć o lepsze traktowanie czworonogów. I proponuje do pięciu lat więzienia za znęcanie się, kary finansowe nawet do 100 tysięcy złotych oraz możliwość orzekania zakazu wykonywania określonych zawodów wiążących się z opieką nad zwierzętami.
Jarosław Kaczyński o wystawie zdjęć z Powstania.