- Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz bardzo długo puszczał oko do Brukseli, ale okazuje się, że Kijów leży bliżej Moskwy.
- Rzeczywiście, w stronę Unii Ukraina puszczała oko obiecując, że spełni oczekiwania. Z drugiej strony prezydent Janukowycz równocześnie odbył wiele spotkań z politykami Rosji. Później pojawiła się decyzja parlamentu Ukrainy, że nie ma osoby, która ma być poza prawem - myślę o leczeniu Julii Tymoszenko w Niemczech. A to jeden z ważniejszych warunków Brukseli. Takie działania Ukrainy są dla mnie niezrozumiałe - Kijów nie może się zdecydować czy chce być w Unii, czy w strefie wpływów Rosji. Wygląda na to, że przyjazna misja Pata Coxa i Aleksandra Kwaśniewskiego jest ignorowana przez stronę ukraińską. To nie wróży dobrze przed szczytem w Wilnie za kilka dni.
- Dlaczego Unia tak się upiera przy uwolnieniu czy leczeniu Tymoszenko. Przecież ona święta nie jest?
- Nikt nie zakłada, że ona jest bez grzechu, natomiast zarówno Komisja Europejska, jak i parlament UE uważają, że postępowanie karne wobec niej podyktowane było wyłącznie chęcią zemsty politycznej. Niejedna komisja, w tym także wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jacka Protasiewicza miała okazję zobaczyć, w jak fatalnym stanie jest pani Tymoszenko.
- Gra idzie o wielką stawkę - albo Ukraina dołączy do krajów Europy, albo zostanie w objęciach Kremla. Kto jest największym hamulcowym zbliżenia do UE?
- Uważa się, że wschodnia Ukraina jest prorosyjska, a zachodnia - proeuropejska. Ale w tej grze nie chodzi o taki podział, lecz o interesy ekonomiczne. Rosja sprytnie rozgrywa kartę ukraińską, raz grożąc kijem, kiedy indziej dając marchewkę. Niedawno Rosjanie opublikowali stan zadłużenia Ukrainy z sugestią natychmiastowego zwrotu i ostrzegli, że jeśli Kijów przystąpi do umowy stowarzyszeniowej z UE ceny gazu poszybują w górę.
- Dlatego Rosja zaproponowała Ukrainie miliardową pomoc i wspólne przedsięwzięcia gospodarcze?
- Oczywiście, taką samą strategię stosuje wobec Białorusi i środkowoazjatyckich republik. Do tego dochodzi swego rodzaju szantaż celny, zakaz importu z innych krajów - to mechanizmy niezwykle skuteczne.
- Ukraina nie podpisze więc w Wilnie umowy stowarzyszeniowej i zostanie w rosyjskiej strefie wpływów?
- Nie sądzę, by Unia ostatecznie zatrzasnęła drzwi przed Ukrainą. Dziś znów zbiera się parlament tego kraju i poczekajmy na jego decyzje.