Przypomnijmy - Sullivan ma ważny kontrakt z Unibaksem i nie chce podpisać aneksu, który zawiera nowe ubezpieczenia. Bez tego klub nie może go zatwierdzić do startów w ekstralidze w tym sezonie.
Najpoważniejszym problemem nie jest sam konflikt Unibaksu z zawodnikiem, ale brak wzajemnych relacji. Upokarzająca dla klubu, zawodnika, ale także i kibiców "Aniołów" była wymiana oświadczeń, w których zarzucały sobie unikanie kontaktu. Unibax twierdził, że żużlowiec nie odbiera telefonów, unika kontaktów, mimo że zjawia się co jakiś czas w Toruniu. Sullivan ripostował, że widocznie klub telefonował na jego nieaktualny już polski numer. Cała korespondencja w mediach w tym tygodniu był farsą, która ośmieszyła Unibax przed całą żużlową Polską.
Wciąż jest szansa, że Sullivan wróci do zespołu, ale obie strony muszą usiąść twarzą w twarz do rozmów i osobiście wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. Będzie to możliwe, gdy zdobędą się na ustępstwa. I w końcu pojawia się szansa na przełom. Udało nam się ustalić, że na początku przyszłego tygodnia Sullivan przyleci do Polski i spotka się z władzami klubu. Po raz pierwszy od jesieni 2012 roku.