https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Upadły anioł wyznaje

Anna Klaman
Chojnicka policja nie skończyła dochodzenia w sprawie czerpania korzyści z nierządu w agencji "For You" Charzykowach.

Śledztwo w sprawia przetrzymywania siłą kobiet prowadzi też sąsiednia prokuratura. Udało się nam skontaktować z dziewczyną, która stamtąd uciekła. Podejrzanymi są 40-letni właściciel agencji i pracownik ochrony. Chojniccy śledczy podejrzewają, że czerpali korzyści majątkowe z nierządu od 2003 r. Prokurator Mieczysław Brunke poinformował "Pomorską", że poszkodowane mogą być trzy kobiety_. _Mężczyźni nie przyznają się, że prowadząc przybytek, zarabiali na nierządzie.

Rozmowa z byłą prostytutką

- Dlaczego zaczęła pani pracę w agencji "For You"?

- Potrzebowałam pieniędzy. Dlatego tam pracowałam. Teraz chcę uchronić inne dziewczyny. Byłam tam dwa lata. Chcę, żeby właściciela agencji i jego ochroniarzy jak najszybciej zamknęli. Pod koniec było już tak strasznie, że nikomu nie pozwalali odejść.

- A pani udało się uciec?

- Nie miałam innego wyjścia. Jak im coś nie pasowało, to dziewczyny zaraz obrywały. Klucz, który znalazłam, schowałam w swoich rzeczach, tak żeby nikt go nie znalazł. Twierdziłam, że się gdzieś zgubił. Uwierzyli i dorobili jeszcze jeden, a ja miałam go nadal, więc mogłam uciec. Uciekłam, bo miałam mieć zaręczyny. Mój o niczym nie wiedział, a właściciel agencji nie chciał mnie puścić do domu.

- Jaki był powód?

- Jak dziewczyna dużo zarabiała, to nie chciał jej puścić. A do tego zmuszał mnie do stania na trasie.

- Jakiej trasie?

- Na Gutowiec. Ochroniarz nas tam pilnował. Pracowałyśmy tam w dzień, a w nocy w klubie. Nie miałyśmy nawet czasu, żeby się wyspać.

- Czy w agencji stosowano przymus?

- Tak. Jak był straszny klient, to musiałam iść z nim. Obojętne, czy śmierdział i był stary. Po prostu musiałam. Na początek, jak każdy właściciel klubu, chciał dziewczynie pokazać, jak jest dobrze.

- Jak teraz wygląda pani życie?

- Pracuję, mam normalne życie. Przestałam brać narkotyki, które nauczyłam się tam brać. Szef, jak nie miał swojej kochanki przy sobie, to brał nas. Przyprowadzał kolegów.

- Od czego zaczęły się pani kłopoty z narkotykami?

- Na początku dostałam je od ochroniarza. Później za nie płaciłam. Nie umiałam już sobie bez nich poradzić.

- Czy podczas nalotu policji w agencji były dziewczyny?

- Jedna, dziewczyna z jego rodziny. Blisko spokrewniona.

- Jak pani trafiła do tej pracy?

- Przez taksówkarza, który dostał za mnie pieniądze.

- Uciekając, wyszła pani z niczym?

- Tak, bo później wszystko szło już na narkotyki, jedzenie i alkohol.

Więcej jutro

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska