Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upłynnienie mleka w proszku budzi obawy hodowców

Ewelina Sikorska
pixabay.com, AGW
Skup interwencyjny miał uspokoić rynek. Zostały pełne magazyny. - Ich zawartość nie może do nas wrócić - podkreśla Waldemar Broś.

Po chudych miesiącach, przyszły te bardziej tłuste, ale producenci mleka nie czują się  bezpieczni. Powód? Zgromadzone w ramach skupu interwencyjnego zapasy mleka w proszku. Uwolnione, mogą przewrócić rynek do góry nogami. Przypomnijmy. Komisja Europejska, wychodząc z propozycją pakietu pomocowego, zgodziła się na skup interwencyjny. W efekcie, w magazynach zostało tysiące ton mleka w proszku.  

 

W styczniu europejscy rolnicy ruszyli do Brukseli - rozsypując w akcie protestu setki kilogramów mleka w proszku, zamienili ulice w biały pył. A w tym czasie, w siedzibie Rady Europejskiej, rozmawiali ministrowie rolnictwa. 

 

- Jeśli chodzi o magazyny, są w nich ogromne zapasy. W przypadku mleka w proszku, łącznie ponad 480 tys. ton. Do tego dochodzi masło - ponad 300 tys. ton. Wprawdzie jest rotowane, ale ciągle „wisi” - opisuje Strefie AGRO Waldemar Broś, prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Zw. Rew. I podkreśla: -  Jako związek, absolutnie nie wyobrażamy sobie, aby te ogromne ilości trafiły z powrotem na rynek europejski czy polski. To byłoby poważnym czynnikiem załamania się sytuacji, która uległa przecież poprawie w lipcu zeszłego roku. Dzisiaj ceny artykułów mleczarskich, porównując luty do grudnia, są znacznie niższe. I to potwierdza nasz niepokój.

Przeczytaj też: Ubezpieczenie upraw z dopłatą teraz także w pakiecie 

 

Pomysły na wykorzystanie zapasów? - Na świecie jest około miliarda głodujących osób, to mleko powinno trafić na rynki Afryki albo Azji - wskazuje prezes Broś. - Kolejna kwestia, wsparcie dla uchodźców, zamiast kontyngentów wyznaczanych przez kanclerz Angelę Merkel. Zapasy można także wykorzystać do koncentratów wysokobiałkowych. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że podane rozwiązania nie wymagają nakładów finansowych. W grę wchodzą potężne sumy.

 

- Ekonomia rządzi się swoimi prawami, na nic nie mamy wpływu - mówi Agata Bzinkowska, 23-letnia rolniczka z Wąpielska (powiat rypiński, Kujawsko-Pomorskie). - Miesięczna produkcja to ok. 8-9 tys. litrów. Mam 1,15 zł za litr, ale pamiętam, że w najgorszym momencie w 2016 roku, dostawałam 70 groszy. Jeśli cena spadnie poniżej złotówki, będę zmuszona szukać innego zakładu.

 

- Kiedyś krowa dawała mleko, teraz - rolnik. Proszę wziąć pod uwagę, ile gospodarz musi włożyć pieniędzy w środki produkcji - stwierdza Jan Skrodzki, z miejscowości Konopki-Białystok (gmina Grabowo, powiat kolneński, Podlaskie).  - Przyszłość  jest niepewna. Co dalej? Zobaczymy. 

 

 - Nie chcę nawet myśleć o ewentualnym powrocie tragicznej sytuacji sprzed roku - podsumowuje Waldemar Broś z KZSM. I dodaje: - W mojej ocenie, tamten kryzys został wywołany spekulacją na międzynarodowych rynkach.  

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska