- Znaleźliśmy dla nich dom - mówił nam burmistrz Andrzej Gatyński.
- Przyjedźcie, to niesamowite, jak ta suka broni dostępu do swoich szczeniąt - zapraszał jeden z mieszkańców, telefonujących w tej sprawie do naszej redakcji. Inna osoba ze Skępego, choć szczerze wzruszona postawą psiej matki, niepokoiła się o możliwość dotarcia do grobu bliskiej jej osoby, znajdującego się w pobliżu tymczasowego legowiska suki i jej potomstwa.
- To tam, gdzie jest pień usuniętego niedawno drzewa - wskazywała drogę jedna z mieszkanek Skepego, sprzatająca zadbany grób. - Sama jeszcze tych piesków nie widziałam, ale mówiła mi jedna pani, że tam są i ludzie przynoszą im jedzenie. Wielu boi się jednak podejść bliżej, bo suka bardzo warczy.
Zbigniew Krzemiński przyjechał na cmentarz na rowerze. Grób jego bliskich mieści się w pobliżu miejsca, gdzie znajdują się szczenięta.
Biała suka warczy
z daleka, ale mężczyźnie udaje się zbliżyć do szczeniąt. Siedzą między dwoma grobami. - Tu są kolejne - mówi pan Zbigniew, zaglądając pod płytę nagrobka. Łącznie jest ich siedem. Obok stoją miseczki z jedzeniem i wodą, przyniesione przez życzliwych mieszkańców Skępego, żywo zainteresowanych losem szczeniąt. - Co będzie z nimi dalej? - martwi się starsza pani, niosąca pieskom świeżą wodę.
Cmentarz parafialny w Skę-pem założony został pod koniec XIX wieku. Całość jest ogrodzona niskim parkanem z polnego kamienia. Od strony wschodniej i zachodniej znajdują się w murze dwie bardzo wąskie furtki. Od strony północnej wchodzi się nateren nekropolii przez neogotycką bramę z ostrołukową arkadą. Brama wykonana z czerwone cegły została zbudowana w pierwszych latach XX wieku. Na cmentarzu znajduje się wiele ciekawych grobowców. Szczególną uwagę warto zwrócić na kaplicę grobową rodziny Bieniewiczów, zbudowaną w końcu XIX wieku. Budowla została wzniesiona na planie koła. Cmentarz należy do miejscowej
parafii Miłosierdzia Bożego
w Skępem, do której przez dwa dni bezskutecznie próbujemy się dodzwonić, by porozmawiać o przyszłości szczeniąt. Kontaktujemy się też z burmistrzem. - Znam sprawę, mówili mi o niej liczni mieszkańcy - zapewnia Andrzej Gatyński. - Znalazł się jeden z mieszkańców, chętny do zaopiekowania się dorosłymi psami i szczeniakami. Oddałem mu nawet budy, jakimi dysponujemy na wypadek konieczności nagłego zaopiekowania się jakimś czworonogiem.
Psy już są zabierane z cmentarza, zyskały nowy dom.