Uzależnienia - dane NFZ są niedoszacowane
- W rubryce zawierającej dane na temat osób uzależnionych od innych substancji widnieje wartość 150 tys., co wydaje się kuriozalne. Według mnie to zaledwie czubek góry lodowej - powiedział dr n. med. Jacek Koprowicz, psychiatra w rozmowie z PAP, odpowiadając na pytanie, jak dużym problemem jest w Polsce lekozależność.
To Cię teraz może zainteresować
- Ratownik medyczny apeluje: - Wzywajmy pogotowie z głową! To nie taxi ani przychodnia
- Prezes Izby Aptekarskiej: - Zależy nam na większej liczbie szczepień przeciwko grypie
- Wizyta u stomatologa ze znieczuleniem na NFZ. Na liście cztery placówki z regionu
- "Nie" dla receptomatów? Morfina i inne silne leki mają być pod specjalnym nadzorem
A chodzi o dane Narodowego Funduszu Zdrowia.
- W ogóle jest problem z tymi danymi, bo NFZ zbiera je z placówek publicznych, natomiast większość osób uzależnionych, jeżeli w ogóle szuka pomocy, to chcąc zachować prywatność korzysta z ogromnej bazy niepublicznych placówek czy gabinetów. Do tego dochodzi kontekst małej dostępności psychiatrów w ramach NFZ - dodaje doktor.
Dla przykładu ze statystki CBOS-u wynika, że choćby w 2018 roku leki dostępne bez recepty i suplementy diety stosowało blisko 90 proc. Polaków, z których środki przeciwbólowe (około 50 proc.) i przeciwzapalne (około 18 proc.) oraz witaminy.
Według dr Koprowicza "wszystkie leki, także przeciwbólowe leki opiatowe, benzodwuazepiny, które są największym problemem, jeżeli chodzi o uzależnienie lekowe, zawierające kodeinę tabletki przeciwkaszlowe, które można kupić bez recepty, mające właściwości pobudzające mają jakiś cel do spełnienia. Jeśli stosuje się je zgodnie z zaleceniami, są substancjami leczniczymi, nie toksycznymi".
- Morfina podana pacjentowi z bólem nowotworowym ma uśmierzyć ból i to jest najważniejsze, to jest naszym celem, a nie wymyślamy, że on się może uzależnić - to jest nieludzkie. Co innego, jeśli przyjmuje się ją po to, żeby uzyskać przyjemny dla siebie stan, nie przeciwbólowo - wówczas jest problem – podkreśla psychiatra.
Jak się uzależniamy, takie stosujemy triki?
Uzależnienie niekoniecznie może następować w kolejności: najpierw psychiczne a następnie fizyczne. Może też przebiegać równolegle.
- Dobre samopoczucie po zażyciu danej substancji to jeszcze nie jest uzależnienie psychiczne, ono się stopniowo wytwarza w głowie - skojarzenie, że ta substancja dała przyjemność i chcemy ją powielać. Niestety, im dłużej tę substancję przyjmujemy, tym efekt przyjemności się spłaszcza, wręcz zanika i w pewnym momencie nie ma już efektu farmakologicznego. Natomiast pojawiają się objawy abstynencyjne, które leczymy, przyjmując kolejne dawki leku. Lekoman, jak każdy narkoman, najpierw żyje, żeby brać a później bierze, żeby żyć - mówi psychiatra w rozmowie z PAP.
Uzależnienie od leków sprawia, że osoby te stosują różne triki, aby je zdobyć, jeśli leki te są na receptę. Dochodzi wręcz do wyłudzeń tej recepty, nawet u kilku lekarzy.
Dr n. med. Jacek Koprowicz zauważa: - Odkąd mamy platformę P1 (Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych), jako lekarz teoretycznie mam możliwość zweryfikowania, czy jak pacjent do mnie przychodzi i mówi, że zabrakło mu leku, to rzeczywiście ilość wypisanego leku była za mała w stosunku do zaleconych dawek i mogło mu zabraknąć, a jego lekarz wyjechał na urlop. Czasami pacjenci tłumaczą, że do swojego psychiatry mają termin dopiero za trzy miesiące, a leki już się skończyły. Zawsze brzmi to podejrzanie: jak mam pacjenta, to zabezpieczam go w taką ilość, żeby do następnej wizyty mu wystarczyło i zakładam, że moi koledzy też tak robią, więc mogę podejrzewać, że pacjent mógł nadużyć leków.
Choć - jak wskazuje lekarz - P1 "nie do końca jest wspaniała, ponieważ daje pewne ograniczenia". - Na przykład nie mogę wszystkiego zweryfikować bez zgody pacjenta, a ten nie zawsze zgadza się na udostępnienie swoich danych, więc mam dylemat moralny - wierzyć mu czy nie. Gdyby system był szczelny, nie byłoby kombinowania i przepisywania leków przez kilku lekarzy, a to się według mnie wciąż dzieje - stwierdza.
W przypadku środków przeczyszczających...
- Tu mamy do czynienia z pewnym uzależnieniem behawioralnym, plagą naszych czasów, związanym z kultem pięknego, szczupłego ciała - co dotyczy nie tylko kwestii leków przeczyszczających, ale też wielu zabiegów, którym ludzie się poddają, żeby dobrze wyglądać – ocenia w rozmowie z PAP dr n. med. Jacek Koprowicz.
Według lekarza, stosowanie środków przeczyszczających, bo komuś brakuje silnej woli, aby trzymać dietę i być aktywnym fizycznie jest na pewno uzależnieniem psychicznym, choć "nie ma nic wspólnego z anoreksją czy bulimią". - To pójście na skróty w celu osiągnięcia narzuconego przez obecny świat standardu. Leki przeczyszczające łykają nie tylko dziewczyny i młode kobiety, mam 54-letnią pacjentkę, która ich nadużywa – wymienia lekarz psychiatra.
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?