Dwaj myśliwi z Koła Łowieckiego numer 1 „Łoś” w Aleksandrowie Kujawskim udali się na nocne polowanie z ambon na dziki w obwodzie łowieckim numer 200. Był to obwód, który dzierżawili.
Jeden z myśliwych, wchodząc na ambonę, zauważył, że na drabinie jest zawieszony niewypał pocisku (najprawdopodobniej z moździerza) wraz z zamocowanymi do niego jakimiś krótkimi przewodami. Myśliwi zrezygnowali z obowiązkowego polowania i powiadomili aleksandrowską policję. Obowiązkowego, ponieważ rząd nałożył na myśliwych konieczność redukcji liczebności dzików w związku z afrykańskim pomorem świń (ASF).
Funkcjonariusze policji po przybyciu na miejsce zabezpieczyli teren wokół ambony i wezwali patrol wojskowy z Torunia. Ci stwierdzili, że przy pocisku jest nienaruszona spłonka. Na miejsce konieczny był przyjazd patrolu saperskiego z Inowrocławia.
Dopiero saperzy mogli bezpieczni zdjąć pocisk i w odpowiednim miejscu go zdetonować.
Dochodzenie prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Aleksandrowie Kujawskim.
- W naszej ocenie to kolejny dowód (poza różnego typu innymi ekscesami przeszkadzającymi myśliwym w realizacji zadań nałożonych przez Rząd RP w zakresie koniecznej redukcji liczebności dzików ze względu na afrykański pomór świń - ASF) na fakt, że działania tego typu przybierają niezrozumiałe rozmiary i świadczą o kompletnym braku odpowiedzialności - powiedział Grzegorz Wiśniewski, łowczy okręgowy.
