Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W bestialski sposób zabił psa. Teraz zapadł wyrok - rok więzienia [wideo]

Justyna Juszczyńska [email protected]
Przed każdą rozprawą we włocławskim Sądzie Rejonowym manifestowali obrońcy praw zwierząt ze stowarzyszenia "Emir". Domagali się jak najwyższej kary dla oskarżonego. Przed budynkiem rozstawiano transparenty i zapalano znicze
Przed każdą rozprawą we włocławskim Sądzie Rejonowym manifestowali obrońcy praw zwierząt ze stowarzyszenia "Emir". Domagali się jak najwyższej kary dla oskarżonego. Przed budynkiem rozstawiano transparenty i zapalano znicze wojciech alabrudziński
Rok bezwzględnego pozbawienie wolności i dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt to wyrok, który zapadł we Włocławku za zabicie psa.

- Jestem zadowolony, że wyrok jest bezwzględny, rzadko w takich sprawach padają kary bez zawieszenia - mówi Mateusz Łątkowski, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Wczoraj, w Sądzie Rejonowym we Włocławku, zapadł wyrok skazujący przeciwko Krzysztofowi M., oskarżonemu o zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Poza rokiem pobawienia wolności oskarżony ma także maksymalny dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt i musi przekazać 500 zł kary na rzecz fundacji "Emir".

Podczas rozprawy przed sądem zeznawała jeszcze konkubina właściciela psa oraz psycholog, u której od września 2014 roku leczył się oskarżony. Po zakończeniu przewodu sądowego mowy końcowe wygłosił prokurator i oskarżyciel posiłkowy.
Prokurator wnioskował o rok pozbawienia wolności, 3-letni zakaz posiadania psa i 1000 zł grzywny na fundacje ochrony zwierząt. Oskarżyciel posiłkowy apelował o trzy lata bezwzględnego pozbawienia wolności, dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt i 1500 zł grzywny przekazanej na fundację "Emir".

Mateusz Łątkowski po zakończeniu procesu poinformował, że poprosi o pisemne uzasadnienie wyroku, a następnie wspólnie z działaczami fundacji zdecydują czy będę się od wyroku odwoływać.
Joanna Jóźwik z fundacji "Emir" po ogłoszeniu wyroku przyznała, że jest zadowolona z bezwzględnego wyroku i najwyższej kary zakazu posiadania psa.

Zabił psa współlokatora
Sprawa miała swój początek w sobotę 12 lipca 2014 roku. Tego dnia nieopodal mostu stalowego znaleziono trzyletniego owczarka niemieckiego - Wolfa, przywiązanego do drzewa. Ktoś zadał mu głębokie rany kłute. Zwierzak był w ciężkim stanie, wycieńczony i zaniedbany, na pysku miał kaganiec. Niestety, mimo błyskawicznej akcji ratunkowej nie przeżył operacji. Sprawa poruszyła lokalne społeczeństwo. Wiele osób włączyło się w poszukiwanie sprawcy tego brutalnego czynu. Rozwieszano plakaty, przygotowano nagrodę za wskazanie osoby odpowiedzialnej za śmierć psa. Po kilku dniach podejrzany trafił w ręce policji.

Krzysztof M. podczas przesłuchania przyznał się do winy, jednak nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania, twierdził, że był pod wpływem środków odurzających i alkoholu. W toku postępowania wyszło na jaw, że psu zadano rany kuchennym nożem, pochodzącym z mieszkania podejrzanego, co zdaniem oskarżycieli wskazuje na zaplanowanie czynu.
Zobacz także: Pies zmiażdżony w windzie podczas studenckiej imprezy w akademiku w Toruniu

"Emir" obrońcom psa
Pierwsza rozprawa o zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem była 22 grudnia 2014 r. Podczas niej Krzysztof M. przyznał się do winy, ale odmówił składania zeznań. Wnioskował o karę roku więzienia w zawieszeniu oraz 100 zł grzywny, które przekaże na fundację. Oskarżyciel posiłkowy, którym jest Fundacja "Emir", domagał się kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Podczas drugiej rozprawy zeznawali lekarze weterynarii zajmujący się zwierzakiem, a także osoby, które udzieliły psu pierwszej pomocy.
Przed rozprawą obrońcy praw zwierząt manifestowali przeciwko okrucieństwu. Przed budynkiem sądu pojawili się miłośnicy zwierząt z transparentami, licznie pojawili się oni także na sali rozpraw.

W ubiegłym tygodniu, w jednym z akademików w Toruniu, mały pies zginął w windzie.
Niewielki pies rasy chihuahua zginął w tragicznych okolicznościach podczas jednej ze studenckich imprez. Jedna z wersji zakłada, że zwierzę zawisło na pozostawionej na zewnątrz smyczy. Inne wersja zdarzenia mówi, że psa wrzucono do szybu windy. Prokuratura wyjaśnia okoliczności wypadku.

W lutym 2015 r. do toruńskiego schroniska trafił szczeniak, którego właściciel wyrzucił z 4. piętra bloku na Bydgoskim Przedmieściu. Przedtem zwierzakiem uderzył o kaloryfer. 30-latkowi może grozić do dwóch lat więzienia.
Policję o całym zdarzeniu zaalarmował świadek. Dyżurny wezwał na miejsce pracowników schroniska dla zwierząt. Piesek natychmiast został zabrany przez nich do placówki i opatrzony przez miejscowych lekarzy weterynarii.

Latem 2013 r. na terenie gminy Czernikowo 67-letni mężczyzna zabił swojego psa.
Z relacji świadków wynikało, że mężczyzna powiesił psa na drzewie, w lesie w pobliżu swojej posesji, a następnie uderzał go w głowę jakimś przedmiotem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska