www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Śnieg i lód to spore utrudnienie nie tylko dla pieszych i kierowców. Są one także nie lada wyzwaniem dla straży pożarnej i pogotowia.
- Najgorsze mamy już jednak za sobą. Pierwsze dwa dni zimy były dla nas najgorsze. Co drogowcy zdążyli odśnieżyć drogę, to już spadł świeży śnieg. I tak na okrągło. Teraz, kiedy przestało już sypać, a drogi są poodśnieżane, nie mamy większego problemu z dojazdem - uspokaja Jarosław Koprowski, rzecznik bydgoskiej straży pożarnej.
Jak twierdzi, największym problemem są dla strażaków samochody zaparkowane wzdłuż ulic. - Kilka dni temu mieliśmy taką nieprzyjemną sytuację, że ze względu na śnieg i zaparkowane samochody nie mogliśmy wjechać w wąską uliczkę. Kolejnym problem pojawił się podczas rozstawiania sprzętu, na który po prostu nie było tam miejsca - wspomina Koprowski. - Na szczęście nie była to sytuacja z zagrożeniem życia. Z kilkuminutowym opóźnieniem, ale pożar został ugaszony - dorzuca.
Strażacy apelują więc do bydgoszczan o rozsądne parkowanie samochodów. - Zostawcie chociaż trochę miejsca, aby dojazd do waszych domów nie był całkowicie zablokowany - przestrzega.
Podobnie sprawa wygląda w pogotowiu ratunkowym, które jak przekonuje Tadeusz Stępień, jego rzecznik prasowy, nie ma już większych problemów z dojazdem do pacjentów. - Pewnie, że w niektórych momentach musimy jechać trochę wolniej niż byśmy chcieli, ale warunki na drogach są, jakie są. Nie ma co jednak narzekać. Drogowcy robią co mogą, a nas kierowcy już dawno przyzwyczaili się do zimowych warunków na drodze - wyjaśnia Stępień. - Jeśli spotykamy gdzieś na trasie utrudnienia, szybko dajemy znać o tym innym jednostkom, aby mogły je zawczasu ominąć. Zawsze możemy także liczyć na pomoc innych służb i oczywiście mieszkańców. Zdarzało się już i tak, że sami chwytali za łopaty i odśnieżali nieprzejezdną drogę - opowiada.