Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W centrum Bydgoszczy odkryto dawny pruski kanał. Wkrótce znów zostanie zasypany i ślad po nim zaginie

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
W tym wykopie blisko lewego nabrzeża Brdy archeolodzy odkryli wylot dawno zasypanego kanału żeglownego z górnej wody na dolną. Widniejący na zdjęciu wykop może nieco mylić, bowiem kanał przecinał wykonany właśnie wykop z lewej strony na prawą i znajdował ujście w Brdzie za tym blaszanym płotem.
W tym wykopie blisko lewego nabrzeża Brdy archeolodzy odkryli wylot dawno zasypanego kanału żeglownego z górnej wody na dolną. Widniejący na zdjęciu wykop może nieco mylić, bowiem kanał przecinał wykonany właśnie wykop z lewej strony na prawą i znajdował ujście w Brdzie za tym blaszanym płotem. Marek Weckwerth
Archeolodzy pod kierownictwem Roberta Grochowskiego odkryli w centrum Bydgoszczy relikty dawnego pruskiego kanału żeglownego. Wiedzieli o jego istnieniu, ale wykopaliska wskazały, że jego wylot znajdował się w innym miejscu niż na mapach.

Wiadomo też jednoznacznie, iż kanał wykopano w głębokiej dolinie, po której dziś nie ma śladu, a stanowiła pozostałość po starorzeczu Brdy, czyli po pierwotnym, naturalnym korycie rzeki.

Teraz krajobraz tego fragmentu Bydgoszczy, nawet pomijając istniejące zabudowania, jest zupełnie inny niż przed wiekami. A będzie jeszcze bardziej zmieniony, bowiem mówimy badaniach archeologicznych poprzedzających budowę czwartego, wschodniego kręgu Opery Nova i podziemnego kilkupoziomowego garażu.

Oprócz wylotu wspomnianego kanału grupa Roberta Grochowskiego odsłoniła solidne ceglane fundamenty pruskich spichrzów i głównego odwachu, czyli wartowni i aresztu bydgoskiego garnizonu wojskowego (budynek pełnił swą rolę jako Komenda Garnizonu Wojska Polskiego do 1998 r.). Widać też kamienne fragmenty XV-wiecznych i późniejszych zabudowań klasztoru Karmelitów, na terenie którego posadowiono późniejsze budowle - spichrze.

Wszystko zniknie, a to boli

To ogromny kawał historii miasta, który bezpowrotnie – można powiedzieć w bólach (bo tak to czują miłośnicy Bydgoszczy) i bezpowrotnie zniknie. Nawet nie zostanie zasypany, a rozebrany, by dać miejsce rozbudowywanej operze. Potężna koparka już usunęła fundamenty mniejszego spichrza, później dobierze się do pozostałych zabytków.

To naprawdę boli! Dobrze jednak, że archeolodzy wykonują szczegółową dokumentację. Uratują tę historię dla potomności.

Powstała druga śluza, już murowana

My wszakże skupimy się kanale i zbudowanej na nim śluzie, której pozostałości znajdują się pod ziemią, wszakże nie na terenie eksploracji archeologicznej, a bliżej ul. Marcinkowskiego.

- Śluza to bardzo ciekawy zabytek nowożytnej sztuki inżynieryjnej. Powstała w roku 1777 roku jako nowa śluza miejska. Pierwsza była drewniana, a znajdowała się na wysokości wschodniego przyczółka dzisiejszych Mostów Solidarności. Ten obiekt, tak jak wszystkie budowane z drewna, miał sporo wad. Po jakimś czasie drewno zaczynało się rozkładać, powstawały przecieki i była generalnie trudna w utrzymaniu – wyjaśnia nam na placu przyszłej budowy Robert Grochowski.

Dlatego Prusacy zaprojektowali i wybudowali śluzę kamienną, nazywając ją Massiv Schleuse, czyli Masywną Śluzą. To był pierwszy kamienny obiekt śluzowy w tej części Europy (sic!). Śluza wyznaczała nową oś wodną biegnącą z tego miejsca w kierunku południowo - wschodnim. Znajdowała się tam, gdzie dziś powstają apartamentowce Nowy Port w kwartale wyznaczonym ulicami Marcinkowskiego, Warmińskiego, Obrońców Bydgoszczy i Focha. W czasach pruskich zabudowania w tym rejonie (na Gdańskim Przedmieściu) rozrzucone były pojedynczo i luźno, więc droga wodna mogła być wytyczona między nimi. Zresztą za linią domów przy dzisiejszej ul. Focha żadnych innych wtedy nie było.

To też może Cię zainteresować

Ze śluzą musiał być oczywiście skomunikowany kanał żeglowny, którym miały pływać barki i tratwy. Ten biegł w kierunku południowo wschodnim, przecinając dzisiejsze skrzyżowanie ulic Warmińskiego i Focha, następnie teren klasztoru Karmelitów i kończył się między Mostem Staromiejskim a ulicą Karmelicką (na wysokości Wyspy św. Barbary). Kanał i śluza widnieją na kilku planach z końca XVIII wieku, a dokładniej z roku 1787 i 1789 oraz na planach z połowy XIX wieku.

Ujście niezgodne ze starymi planami

- Byłem przekonany, że wszystko już o tym kanale wiem. O tym jaka była jego lokalizacja, jaki teren władze pruskie zabrały karmelitom pod budowę, bo przecież ujściowy fragment kanału wykonali w ogrodach klasztornych, nawet nie pytając zakonników o zgodę. Ogrody karmelickie sięgały mniej więcej do czoła dzisiejszego gmachu Opery Nova, wchodziły – gdyby tak to zobrazować - kilka metrów we wschodni krąg opery – opisuje Grochowski.

Jednak wylot kanału od południowej strony (czyli od dolnej wody) faktycznie nie znajdował się tam, gdzie pokazują to stare plany, a bliżej obecnej ul. Karmelickiej.

- Wiemy to, bo w wykopach udało nam się uchwycić jego ujściowy odcinek. Z obu brzegów był zabezpieczony drewnianą ścianą. To były potężne słupy, do tego poprzeczne legary, deski, odbojnice i pale cumownicze – wymienia archeolog. - Jednocześnie nasuwają się pytania dlaczego Prusacy inaczej narysowali na planach wylot kanału, czy plany są błędne, a może były dwa ujścia, ewentualnie czy jedno ujście było starsze, a drugie młodsze? Mogło być też tak, że jedno ramię było wylotem, a drugie wlotem w kierunku śluzy i ruch barek na tych krótkich odcinkach odbywał się jednokierunkowo.

Pan Robert przypomina, że w roku 1933 robiono remont lewego nabrzeża Brdy, mniej więcej na wysokości Wyspy św. Barbary. Z tego remontu zachowały się 3 zdjęcia, na których widać odkryty pod ziemią wrak barki. Niestety zniszczono go. Ale w drodze hipotezy, na razie roboczej, można przyjąć, iż barkę celowo wprowadzono w ujściowy odcinek kanału, aby ułatwić jego zasypanie.

Wykopano w starorzeczu Brdy

Odkryty przez archeologów ujściowy fragment kanał znajduje się około 3- 4 metry poniżej współczesnego gruntu. Kanał przebiegał nawet poniżej fundamentów zbudowanych później pruskich spichrzów. Patrząc w kierunku ul. Focha, różnica wysokości jest jeszcze większa, bo 4- 5-metrowa.

Wykop pod kanał wykonano w głębokiej dolinie, którą przed wiekami płynęła Brda. Było to więc jedno ze starorzeczy i to widać w czasie prac archeologicznych pod budowę czwartego kręgu opery – niemal wszędzie są namuły rzeczne. Wyjątkiem jest teren położony bardziej na północny wschód, bliżej ul. Focha, gdzie znajduję się fundamenty dawnego odwachu (wartowni garnizonowej), gdzie jest skłon doliny rzecznej.

Garbe pisał z okazji 100-lecia Kanału Bydgoskiego

- O istnieniu tego raczej zapomnianego przez bydgoszczan kanału wspominał w swej publikacji pisanej oczywiście w języku niemieckim Heinrich Garbe. Zatytułował ją, jeśli przetłumaczyć na polski, „Kanał Bydgoski. Księga jubileuszowa na stulecie jego powstania w roku 1874” - mówi Tomasz Izajasz, kustosz Muzeum Kanału Bydgoskiego, nauczyciel historii.

Garbe pisał, że po śmierci Fryderyka (miał na myśli króla Prus Fryderyka II Wielkiego) w roku 1786, drewniane śluzy zbudowane przez Holschego były już w takim stanie wymagającym naprawy, że zaczęto myśleć o ich odnowieniu. Koszty przebudowania dziesięciu drewnianych śluz na kanale Bydgoskim na murowane oszacowano na 624 749 talarów, zaś na odnowienie drewnianych konstrukcji 162 794 talary. Najpierw przyznano 54 142 talary na wybudowanie murowanej zamiast starej śluzy miejskiej i nie w jej miejscu, lecz w kanale wykopanym między Brdą górną a dolną. Mowa jest więc o przekopie odkrytym teraz przez bydgoskich archeologów.

Budowę prześladował pech

„Tę przeprowadzoną w latach 1789 – 90 budowę prześladował jednak pech” - pisał Garbe. Podłoże było ilaste i podmokłe, wykopany materiał składowano zbyt blisko skarpy, a do prac gruntowych wykorzystane zostały zbyt krótkie pale i ścianki szczelne. Nasypy zawaliły się, pale o długości 9 stóp, podobnie jak ścianki szczelne, zostały podniesione przez strumienie i lotne piaski, i wypchnięte ze swoich mocowań. Belka progowa, licząca 0,6 m kwadratowego, również została podniesiona i wygięta.

Przysłany z Berlina tajny radca budowlany Gilly uznał, że w tym miejscu nie powinna powstać murowana śluza i że kwotę wyasygnowaną na tę inwestycję zmarnowano. Jego zdaniem stara drewniana śluza miejska powinna być jak najszybciej wyremontowana. I tak się stało – zbudowano ją na nowo w latach 1791 - 92 kosztem 13 752 talarów.

Jaki był dalszy los wspomnianego kanału między górną a dolną Brdą, tego autor publikacji nie wyjaśnił. Można tylko domniemywać, że skoro umocnienia jego brzegów dosłownie waliły się, to w krótkim czasie zasypano go ziemią i całe pokaźne zagłębienie w terenie wyrównano.

Warunki gruntowe są i dziś trudne – poziom wód gruntowych i te zalewają odkrywki archeologiczne. Dla kontynuacji prac (archeolodzy chcą szczegółowo sfotografować to miejsce i wykonać jego plany) trzeba było przynajmniej częściowo wypompować wodę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska