W związku z wystąpieniem wirusa ASF kilkadziesiąt kilometrów od granic województwa kujawsko-pomorskiego władze powiatu sępoleńskiego przygotowują się na ewentualne zagrożenie.
Jednym ze sposobów zminimalizowanie ryzyka, tak, by wirus nie dotarł do hodowli trzody chlewnej jest bioasekuracja. - To nie wystarcza - zauważa radny Krzysztof Szymanowicz. - Nawet najlepsza bioasekuracja nie zabezpiecza przed tym wirusem. Musimy drastycznie ograniczyć liczbę dzików - apeluje. To właśnie dziki mogą przenieść chorobę na zdrowe zwierzęta.
Pilotujemy problem
W ocenie Krzysztofa Szymanowicza i rolników z naszego terenu populacja tej zwierzyny jest nadal zbyt duża.
- Powinna spaść do jednej dziesiątej dzika na hektar. Odstrzał to kluczowa sprawa. Dużo się o tym mówi, ale uważam, że efekty są nadal niezadowalające. Może nas dotknąć poważna katastrofa - ostrzega radny.
Dodaje, że na terenie powiatu jest dużo upraw kukurydzy, gdzie dziki bytują i się rozmnażają.
Wicestarosta przyznaje rację i zapewnia, że problem jest pilotowany. - Wojewoda zwiększa limity odstrzałów i w tym kierunku idziemy. Spotkaliśmy się z kołami łowieckimi, wcześniej z sołtysami i poruszyliśmy ten temat. Każde z nich przedstawiło nam problemy z tym związane, np. taki, że w nagonce nie może uczestniczyć młodzież i dzieci. Przekazaliśmy je wojewodzie. Globalnie jest problem z liczeniem dzików. Następne spotkanie odbędzie się we wrześniu - mówi Andrzej Marach.
Pomóc finansowo ma Nadleśnictwo Runowo. Starostwo zamierza nakręcić film naświetlający ten problem.
Więcej wiadomości z Sępólna i okolic na: pomorska.pl/wiadomosci/sepolno-krajenskie/
ASF to problem całego regionu. Na wyższych szczeblach samorządu rozważane jest nawet wprowadzenie do lasów wojska. - Padł pomysł rozwiązania czeskiego, czyli wprowadzenie wojska do odstrzału dzików. Może wydaje się to śmieszne, ale takie rozwiązanie też wchodzi w rachubę - sugeruje Marach.
