Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sercu mam wciąż obraz tych miejsc

Anna Stasiewicz [email protected] tel. 52 326 31 54
Wojciech Woźniak osobiście wieszał zdjęcia na ścianach Galerii Miejskiej bwa. Fotografie można oglądać od dziś.
Wojciech Woźniak osobiście wieszał zdjęcia na ścianach Galerii Miejskiej bwa. Fotografie można oglądać od dziś. Andrzej Muszyński
"Sentymenty" to dla mnie powrót do dzieciństwa i młodości, ale również do miejsc, których już nie ma - opowiada Wojciech Woźniak, bydgoski fotografik. Pełne nostalgii i zadumy zdjęcia od dziś można oglądać w Galerii Miejskiej bwa.

Pierwsza klatka: pusty plac, w tle zasnute chmurami niebo i drzewa. To miejsce przed laty tętniło życiem. Przy ulicy Nakielskiej działał bowiem jeden z odkrytych basenów w Bydgoszczy.

Na kolejnych klatkach widzimy nieczynne już lodowisko "Torbyd", bydgoski dworzec kolejowy, budynek Muzeum Okręgowego przy Gdańskiej, gdzie teraz znajduje się magazyn techniczny.

Z pozoru przypadkowe zdjęcia, ale nie dla ich autora Wojciecha Woźniaka. - Wszystkie te miejsca wciąż mam w sercu - mówi fotografik.

Zdjęcia powstawały przez ostatnie pół roku. - Najczęściej w niedzielę, na czym niestety ucierpiała moja rodzina - nie ukrywa fotografik.

Do 28 kwietnia zdjęcia można oglądać w Galerii Miejskiej bwa. Wystawa nosi tytuł "Sentymenty".
Światło przez otworek "Aby w pełni zrozumieć cykl prac Wojtka Woźniaka, trzeba najpierw poszukać odpowiedzi na pytanie dlaczego w tytule wystawy posłużył się niemodnym, trącącym ckliwością słowem >Sentymenty<" - napisał we wstępie do katalogu wystawy Bogdan Konopka, fotograf od 1989 roku mieszkający we Francji.

- Bardzo mi zależało właśnie na opinii Konopki, bo wychowywałem się na jego zdjęciach - wyjaśnia Woźniak. - Po drugie, od lat mieszka zagranicą, więc ma dystans do tego, co się dzieje w polskiej fotografii. W końcu zaś jest wybitnym przedstawicielem bliskiego mi gatunku, czyli fotografii eksperymentalnej (polega na bezpośrednim odbijaniu kliszy na papierze fotograficznym - red.)

Wszystkie zdjęcia są czarnobiałe, w dodatku bez ludzi (z wyjątkiem jednego, z Torbydu, gdzie widać samego autora). Wykonywane też w specyficzny sposób, tzw metodą otworkową przy pomocy aparatu typu camera obscura. Światło przechodząc przez otworek o małej średnicy tworzy na przeciwległej ścianie obraz.

- Nieprzypadkowo wracam do pierwotnej formy fotografowania - tłumaczy Wojciech Woźniak. - Dzięki naświetlaniu obiektu przez kilka, kilkanaście minut widzimy na zdjęciach upływ czasu. A moje fotografie mówią między innymi o przemijaniu, pokazują miejsca, których nie ma już w takiej postaci, jaką pamiętam sprzed lat.

Bo to właśnie na tętniącym życiem basenie przy Nakielskiej mały Wojtek przychodził pływać ze swoją mamą. To na "Torbydzie", jako uczeń klasy sportowej, szalał po tafli z kijem hokejowym.

Muzyka i fotografia

Budynek Muzeum Okręgowego przy Gdańskiej Woźniak oglądał zza okna. - Po przeciwnej stronie ulicy, nad obecną galerią Kantorek, mieszkała moja babcia, u której często bywałem jako dziecko. Nawet nie przypuszczałem, że po latach będę w muzeum pracować. A z dzieciństwa bardziej od wystaw, pamiętam szarą podłogę z płytek PCV - śmieje się fotografik.

Dworzec kolejowy, jak mówi Woźniak, miejsce symboliczne, miejsce wyjazdów i powrotów. - Jeden z nich wspominam szczególnie. Były lata 80-te, razem z kolegami z Variete wyjeżdżaliśmy na festiwal do Jarocina. Pamiętam, że wieźliśmy ze sobą wielką skrzynię, w której były kable i nasze wyposażenie. Była strasznie ciężka, więc nieśliśmy ją na zmianę. Mimo tych niedogodności to była bardzo kolorowa podróż - wspomina Wojciech Woźniak.

Artysta, mimo, że w 2006 roku rozstał się z Variete, z muzyką nie zerwał. Wspólnie z kolegami założył zespół "The Cyklist". Gra na gitarze basowej, chociaż pierwszym instrumentem, na którym uczył się grać, był kontrabas.

- A to dlatego, że zawsze fascynował mnie jazz, tak jest zresztą do tej pory - opowiada. Potem jednak okazało się, są problemy z nagłośniem kontrabasu i Woźniak zamienił go właśnie na bas.
Fotografia w życiu Wojciecha Woźniaka pojawiła się przez przypadek. - Kiedy po 1989 roku pojawiła się możliwość zakładania własnej działalności, również postanowiłem z tego skorzystać - mówi. - Założyłem więc studio fotograficzne, chociaż o robieniu zdjęć nie miałem wtedy zbyt dużego pojęcia - dodaje z uśmiechem.

Teraz, po latach, ważniejsza dla Woźniaka stała się fotografia, bo to z niej żyje. Ale cech wspólnych muzyki z fotografią nie brakuje. - I tu i tu jest harmonia, rytm i kompozycja - wymienia Woźniak.
Kto nie zdąży obejrzeć wystawy "Sentymenty", ma szansę stać się właścicielem jednego z 250 wydanych egzemplarzy katalogu ze zdjęciami. Powstaje też strona internetowa artysty, na którym Wojciech Woźniak umieści swoje fotografie.

Witajcie na świecie

Woźniak już zaczął pracować nad kolejnym projektem. Roboczy tytuł to "Rodzić po ludzku".

- Na zdjęciach pokazuję porody, ale nie zamierzam epatować drastycznymi obrazami. Bardziej zależy mi na pokazaniu pozytywnych emocji związanych z narodzinami dziecka - opowiada. - Uwieczniłem już na zdjęciach pierwszy poród. Na szczęście nie zemdlałem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska