W stolicy hakują kartę miejską. BKM na razie wolna od ataków

Stołeczni drogowcy borykają się ze słabym zabezpieczeniem Warszawskiej Karty Miejskiej. Na internetowych forach poświęconych tamtejszej komunikacji miejskiej regularnie pojawiają się informacje o udanych przypadkach jej nielegalnych doładowań.

- Warszawa była jednym z pierwszych miast, w których wprowadzono takie karty. Odbyło się to już w 2001 roku, więc w oparciu o przestarzały jak na dzisiejsze czasy system. Tamtejszy zarząd transportu wymienia je na nowocześniejsze, ale w obiegu wciąż są stare, co wciąż powoduje tego typu kłopoty - tłumaczy Jacek Sieński z Mennicy Polskiej.

Od razu zaznacza, że choć jego firma wdrażała, a teraz nadzoruje program Bydgoskiej Karty Miejskiej, to w stolicy odpowiada tylko za system sprzedaży biletów. Zapewnia jednak, że posiadacze BKM mogą spać spokojnie.

- Również osoby, które zdecydowały się na wariant zintegrowany z kartą bankomatową - dodaje. - W przypadku BKM mówimy o zupełnie innym poziomie zabezpieczeń, choćby w metodzie szyfrowania zawartych na niej danych. To solidna przeszkoda dla hakerów, co potwierdza fakt, że do tej pory nie odnotowaliśmy nawet jednego przypadku jej złamania.

Do tego bydgoski system przeszedł niedawno szczegółową kontrolę. Wywołał ją opublikowany w internecie film, którego autor udokumentował włamanie do panelu serwisowego biletomatu Mennicy we Wrocławiu. Film uzupełniał podpis: "Co można z tym zrobić już się pewnie domyślacie. Czy chcę za pomocą tego urządzenia płacić moją kartą? Nie wydaje mi się..."

Pracownicy Mennicy tłumaczyli, że film albo nakręcił były pracownik serwisu, albo osoba, która trafiła na niedomknięte przez serwisanta drzwiczki biletomatu.