https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu w Lipnie brakuje nie tylko lekarzy. Potrzebne są też pielęgniarki

Joanna Chrzanowska
Joanna Chrzanowska
Szpital Lipno wciąż boryka się z problemami kadrowymi. Potrzebni są lekarze i pielęgniarki.

Pięciu internistów na etatach plus ci dyżurni - tak wygląda teraz obsada oddziału wewnętrznego Szpitala Lipno. To i tak więcej w porównaniu choćby z lutym, kiedy było ich zaledwie trzech. Interna to jeden z bardziej obleganych oddziałów w lecznicy.

Dlaczego tak trudno ściągnąć lekarzy do lipnowskiego szpitala? W środowisku mówi się, że liczba obowiązków przypadająca na jednego medyka jest nie do udźwignięcia.

- Znane mi są takie opinie - mówi Andrzej Wasielewski, prezes szpitalnej spółki. - Taka sytuacja mogła mieć miejsce przy mniejszej obsadzie na internie, trzech lekarzach, co się zdarzało. W tej chwili przy pięciu lekarzach sytuacja wygląda normalnie. Kolejna osoba, która wspomogłaby skład lekarski, na pewno poprawiłaby komfort pracy pozostałych. Lekarze nie mogą być przecież przemęczeni.

Liczą, że w szpitalu uda się wznowić działalność oddziału dziecięcego

Lipnowski szpital wciąż usiłuje skompletować obsadę na oddział pediatryczny. Ten cały czas nie działa. Zespół usiłuje utworzyć pediatra Robert Skowronek. Ma czas do końca lipca. Jak możemy przeczytać na stronie lecznicy, szpital szuka jeszcze lekarzy specjalistów z zakresu: neonatologii, anestezjologii, psychiatrii i neurologii.

W cenie są również pielęgniarki i pielęgniarze. Brakuje 8-10 osób, a także 5 opiekunów lub opiekunek, wspomagających prace pielęgniarek.

W lipnowskim szpitalu jest w tej chwili blisko 200 etatów pielęgniarskich. Dziesięć procent to panowie. Sprawdzają się głównie w karetkach i na oddziałach psychiatrycznych, gdzie zdarzają się pacjenci agresywni. Dlaczego tak trudno skompletować zespół pielęgniarski?

- W tym zawodzie nie ma zastępowalności pokoleniowej - tłumaczy doktor nauk o zdrowiu Mariola Rybka, konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa opieki długoterminowej. - Część koleżanek jest w wieku przedemerytalnym i wkrótce nas opuści. Średni wiek pielęgniarki to 52 lata.

Młode pielęgniarki uciekają do większych ośrodków i miast

Istnieje jeszcze jeden problem, młode pielęgniarki, które przychodzą do pracy w lipnowskiej lecznicy, po zdobyciu pewnego doświadczenia, idą dalej, do szpitali o wyższym stopniu referencyjności, do klinik w Bydgoszczy czy Gdańsku.

- Współpracujemy z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową we Włocławku, która kształci pielęgniarki i położne.

Pojedynczo, ale jednak zdarzają się sytuacje, że pielęgniarki po latach wracają do zawodu. Po 5-letniej przerwie trzeba odbyć półroczny, bezpłatny staż.

- Część osób odstrasza fakt, że na takim stażu nie otrzymuje się wynagrodzenia - dodaje Mariola Rybka. - Mamy w tej chwili jedną taką pielęgniarkę. Przepisy pozwalają na skrócenie czasu stażu do trzech miesięcy.

Po kilkudziesięciu latach przerwy nie każdy jednak zdecyduje się na taki krok.

- Ukończyłam pielęgniarstwo ponad 20 lat temu - mówi pani Sylwia. - Przez moment pracowałam w zawodzie. W zasadzie tylko na stażu. Zamiary sobie, a życie sobie. Nie wyobrażam sobie powrotu do zawodu, przez tyle lat w medycynie bardzo dużo się zmieniło. To moim zdaniem zaległości nie do nadrobienia.

Szpital jednak zachęca do składania swoich ofert pracy. Stabilne warunki pracy, dowolna forma zatrudnienia, możliwość rozwoju zawodowego - to oferuje lecznica.

Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2019-05-10T15:17:24 02:00, Gość:

Wewnętrzny w lipnie to umierania ludzi niedouczeni lekarze i pielęgniarki zero jakiej kolejek opieki nad pacjentem ten oddział to zamknąć bo jak ktoś chce umrzeć w ciagu14 dni to tylko w szpitalu w lipnie człowiek chodzący tam trafia a po 7 dniach już nie chodzi niema z nim kontaktu i wegetuje aż im że

To prawda. Mój ojciec trafił na oddział psychiatryczny. Mówiący, kontaktujący i sprawny. W paru dniach dostał zapalenia płuc, od którego prawie umarł. Pani ordynator wypisała go wtedy, stwierdzając, że umierający pacjent nadaje się do zol-u lub hospicjum. Całe szczęście trafił do Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy, gdzie stwierdzono, że przebył udar. Dzięki lekarzom z wojskowego tata dzisiaj mówi, jest sprawny, samodzielny i zajmuje się ogródkiem. Szpital w Lipnie to umieralnia!

G
Gość
Wewnętrzny w lipnie to umierania ludzi niedouczeni lekarze i pielęgniarki zero jakiej kolejek opieki nad pacjentem ten oddział to zamknąć bo jak ktoś chce umrzeć w ciagu14 dni to tylko w szpitalu w lipnie człowiek chodzący tam trafia a po 7 dniach już nie chodzi niema z nim kontaktu i wegetuje aż im że
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska