Do naszej redakcji dotarły bardzo niepokojące sygnały - zlikwidowany ma zostać jeden z oddziałów wewnętrznych. Czy to oznacza redukcję zatrudnienia i co ważne mniej łóżek dla pacjentów? Takie są obawy. Czy likwidacja spowoduje dłuższe kolejki na SOR-ze lub co gorsza odsyłanie do innych placówek, na przykład do Torunia?
Trudno sobie wyobrazić sytuację, że chory, który potrzebuje pomocy lekarskiej będzie pokonywał kilkadziesiąt kilometrów. Z Włocławka do Torunia jest ich blisko sześćdziesiąt, ale z Lubienia Kujawskiego już dziewięćdziesiąt. A przecież włocławski szpital obsługuje pacjentów z całego powiatu, poza tym z tych ościennych.
Dyrekcja placówki przekonuje, że chorzy nie stracą. Nie wszyscy dają jednak temu wiarę.
„Zlikwidować oddział jest łatwo - odbudować trudno, zwłaszcza, że szpital włocławski boryka się z pozyskiwaniem kadry lekarskiej” - pisze Wojciech Jaranowski, radny sejmiku i jego wiceprzewodniczący do Ryszarda Bobera, przewodniczącego.
Jaranowski zwraca uwagę na to, że szpital czeka na nowego dyrektora i to on powinien zadbać o to, by w lecznicy funkcjonowały wszystkie oddziały, a także by działalność wznowiła chirurgia dziecięca.
Dyrekcja szpitala twierdzi, że nie ma powodów do obaw.
- Szpital stoi przed bardzo trudnym zdaniem, ale i przed ogromną szansą - mówi Krzysztof Szczepański, zastępca dyrektora ds. lecznictwa. - Będzie budowany główny gmach szpitala. Powstanie w miejscu, w którym teraz funkcjonują oddziały ginekologiczno-położniczy i wewnętrzny trzeci. Ten budynek zostanie wyburzony. Ta inwestycja musi rozpocząć się w styczniu przyszłego roku. Nie możemy przecież stracić zewnętrznych środków przyznanych na ten cel, w tym pieniędzy unijnych.
Wszystkie oddziały internistyczne mają się zmieścić w obecnym budynku głównym. I tak wewnętrzny drugi będzie na parterze w tym miejscu, gdzie funkcjonowała chirurgia dziecięca (zawieszona z uwagi na brak lekarzy). Przestrzeń po wewnętrznym drugim zostanie wyremontowana i tam przeniesione będzie położnictwo. Z kolei oddziały wewnętrzne pierwszy i trzeci zostaną połączone.
- Na wewnętrznym pierwszym występowały problemy kadrowe - tłumaczy Szczepański. - Odpowiednią kadrę ma za to wewnętrznym trzeci.
Jak zapewnia Szczepański, nie zmniejszy się ani zatrudnienie, ani liczba łóżek. Lecznica nie straci też kontraktu.
- Kontrakt mamy w ryczałcie, więc nie ma zagrożenia - dodaje dyrektor ds. lecznictwa. - Na pewno nie będzie deficytu łóżek, bo pacjentów internistycznych przejmą kardiologia, pulmonologia i rehabilitacja.
Sprawę będziemy monitorować.
