Toruńskie ekspedientki miały okazję boleśnie przekonać się, że w okresie świąteczno-noworocznym przestępcy nie robią sobie wolnego.
Najpierw w połowie grudnia uzbrojony napastnik sterroryzował obsługę saloniku prasowego przy ul. Bartkiewiczówny. Do rozboju doszło około godz. 15. Śledczy, zasłaniając się dobrem postępowania, nie informują o szczegółach zdarzenia, w tym, czy sprawca był zamaskowany.
Podobny przebieg miało zdarzenie sprzed kilku dni. O godz. 11 do punktu, działającego pod tym samym szyldem w centrum handlowym w dawnym Bumarze, także wkroczył uzbrojony napastnik.
- Możemy tylko potwierdzić, że toczą się dwa postępowania - informuje Bartosz Wieczorek, zastępca prokuratora w Prokuraturze Rejonowej Toruń Centrum-Zachód. - Trwają czynności.
Jak się dowiedzieliśmy, w sprawie zdarzenia z ul. Bartkiewiczówny, postępowanie toczy się z art. 280 par. 2, czyli o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Incydent z sylwestra jest na tyle wczesnym etapie, że akta dopiero spłynęły do prokuratury. Śledczy na razie nie łączą tych spraw.
Natomiast w nocy z piątku na sobotę, 2 stycznia mieszkańców ul. Poznańskiej zbudził ogromny huk. Okazało się, że nieznani sprawcy wysadzili w powietrze bankomat przy jednej z placówek handlowych. Ich łupem padła kasetka z pieniędzmi. Organy ścigania nie informują, jaka sumę ukradli złodzieje.
- W środku nocy obudził nas huk. Myśleliśmy, że to wypadek samochodowy lub coś podobnego - relacjonują mieszkańcy. - Do głowy by nam nie przyszło, że to ktoś wysadził bankomat.