Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
Dla Lecha Steinborna Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn jest już prawdziwym domem. Tyle lat tu mieszka...
- Oj, już dziesięć minęło. Trafiłem do niego, po tym, jak mieszkanie mi się spaliło. I jestem zadowolony, bo mam dach nad głową, zupkę i czystą odzież - mówi.
Dzień spędza pracując. Gdy przyszliśmy właśnie mył podłogę. Wiosną zajmuje się zielenią.
- Bardzo to lubię. I mam parę groszy dla siebie - mówi.
- Ile? - pytam.
- 250 zł.
Marzy o własnym mieszkaniu. - Ojej, bardzo chciałbym je dostać. Niektórym się udało, ale ja nie dostałem stałej pracy - wzdycha.
To będzie jego kolejna Wigilia w schronisku. Potem jest co wspominać, bo atmosfera tego wyjątkowego wieczoru potrafi ogrzać pomieszczenia.
- W ubiegłym roku na Wigilii prezydent Michał Zaleski obiecał nam, że za dwa lata zamieszkamy w nowym miejscu - dodaje kolega pana Lecha z pokoju obok.
Tomasz Jurkiewicz, kierownik schroniska mówi: - Najważniejsze, że decyzja w tej sprawie już zapadła. Przenosimy się do dawnych koszar policyjnych przy ul. Bukowej i Curie-Skłodowskiej. Prawdopodobnie kolejną zimę już tam spędzimy.
W "nowym" lokalu będzie od 100 do 150 miejsc, czyli dwa lub trzy razy tyle, ile jest w tej chwili. A potrzeby rosną. Na dworze robi się coraz chłodniej, więc w schroniskach robi się tłoczniej. Wczoraj przebywało w nich ok. 150 osób (w Monarze, Caritas, PCK i tutaj).
- W tym roku ruch zaczął się wcześniej. My mamy już niemal komplet - mówi kierownik. Zajęte są wszystkie łóżka, a dwudziestu mężczyzn dodatkowo śpi na materacach. - Jeśli będzie taka potrzeba, to rozłożymy ich więcej - zapewnia.
Zdecydowana większość mieszkańców schroniska, to osoby, które mogą wykonywać tylko prace dorywcze, inwalidzi, z zaburzeniami psychicznymi. Niektórym jednak udaje się wrócić do normalnego życia, ale są tacy, którzy nie chcą nic zmienić. - Policja przywiezie takiego pana, a on postoi chwilę i mówi, że musi na chwilę wyjść po papierosy. Oczywiście, już nie wraca - tłumaczy pan Tomasz.
Pracownikom schroniska zależy na tym, żeby zimą każdy bezdomny miał dach nad głową, więc w tym okresie nawet zasady są nieco inne.
- U nas nie wolno pić alkoholu, ale zimą przyjmujemy także osoby uzależnione. Prowadzimy dla nich program profilaktyczny, staramy się walczyć z łamaniem regulaminu. Na przykład zabieramy im za to stałe miejsce w pokoju. Trudno w taką pogodę kogoś wyrzucić - wyjaśnia kierownik.
Schronisko realizuje także inne programy profilaktyczne, np. unijne aktywizujące mieszkańców, czy prace społeczno-użyteczne na zlecenie urzędu pracy.
Podopieczni ośrodka przede wszystkim mają obowiązki wobec siebie.
- To często są ludzie, którzy utracili nawyki i takie sprawy, jak higiena osobista czy posprzątanie wokół siebie sprawia im wiele kłopotów - tłumaczy kierownik.
Teraz, jak mówią mieszkańcy, w schronisku trwa "tydzień gospodarczy": - Sprzątamy na święta.
- Na Wigilii na pewno będzie dużo osób, co roku tak jest - tłumaczy pan Lech.
Kucharka Pelagia Marcinkowska przygotuje dla wszystkich rybę z surówką, ziemniaki i barszczyk.